Absolwenci Cechu Rzemiosł Różnych na świadectwa i dyplomy pracowali przez ostatnie trzy lata. Dzisiaj odebrali tytuł czeladnika lub mistrza uprawniający ich do wykonywania wyuczonego zawodu nie tylko na terenie całej Polski, ale i zagranicą.
- Świadectwa wręczone uczniom, którzy odbywali praktykę zawodową w naszych zakładach pracy, dają im możliwość podjęcia pracy na terenie całej Unii Europejskiej i nie wymagają nostryfikacji. Nauka zawodu trwa 33 miesiące i właśnie dlatego, kiedy inni uczniowie zaczynają naukę, nasi absolwenci odbierają świadectwa – mówi Zbigniew Ładziński, starszy cechu rzemiosł różnych w Jeleniej Górze i prezes Dolnośląskiej izby Rzemieślniczej we Wrocławiu.
Najwyższą, celującą ocenę z egzaminu czeladniczego w zawodzie piekarz otrzymał m.in. Damian Bosek. Praktyczną naukę zawodu odbył on u Piotra Liebersbacha.
Były dobre i słabsze momenty, ale chodziłem na praktyki, starałem się nie opuszczać zajęć, zadawałem piekarzom dużo pytań i prosiłem o pokazanie wstępnych obróbek np. ciast. Na wynik, który osiągnąłem złożyła się więc praca, chęć i zapał oraz wiara w to, że może się udać – mówi Damian.
Kamila Bekacz o wykonywaniu zawodu fryzjera marzyła od dziecka. Już jako dziewczynka czesała wszystkie swoje lalki, później pasję przeniosła na koleżanki i członków swojej rodziny. - Moje marzenie się spełniło. Za cztery lata chciałabym zdać egzamin mistrzowski. Żeby zostać fryzjerem trzeba mieć nie tylko pasję, ale i wyobraźnię przestrzenną, wyczucie smaku i dobrze ugruntowaną wiedzę, którą zdobyłam właśnie w tej szkole – mówi Kamila, która w przyszłości planuje założyć własny salon fryzjerski.
Fryzjerstwo ukończyła też Aleksandra Kopczyk, która również planuje pracować w wyuczonym zawodzie, i mimo możliwości wyjazdu, chciałaby zostać w Polsce.
Jak mówi Adam Czajkowski, dyrektor biura Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorców w Jeleniej Górze, placówka funkcjonuje od jesieni 1945 roku. Przez te wszystkie lata kształciła się tu okoliczna młodzież w kilkudziesięciu zawodach. Część z nich już zaczyna zanikać lub w ogóle wygasła z programu kształcenia, inne dopiero się pojawiły.
- Zawodowy, w których obecnie szkolimy, są nieco inne niż kiedyś i jest ich znacznie mniej. Wiele zawodów wygasa i trudno jest znaleźć mistrzów do szkolenia, a także uczniów, którzy chcieliby się w tych zawodach szkolić. Przykładem mogą być np. zegarmistrz, szewc czy cholewkarz itp. W zamian za nie, popularność zyskują takie zawody jak fryzjer stylista, mechanik samochodowy, blacharz czy lakiernik itp. Łącznie kształcimy od 70 do 100 uczniów rocznie i liczba chętnych z roku na rok jest coraz większa - mówi Adam Czajkowski.