Są w beznadziejnym stanie technicznym i nie ma mowy o ich wykorzystaniu w innych celach, jak na porozbiórkową cegłę.
Jelenia Góra raczej nie powinna być dumna ze swoich najwyższych budowli. A są nimi wciąż pochodzące z lat 50-tych minionego wieku potężne kominy ówczesnych zakładów Chemitex-Celwiskoza. Od niemal 20 lat po likwidacji największego truciciela w regionie wciąż straszą na wymierających terenach pofabrycznych.
Do końca nie wiadomo, kto jest ich właścicielem. Celwiskoza podzieliła się po upadku na kilka spółek, które przejęły majątek zlikwidowanej firmy. W terenie trudno zorientować się, co do kogo należy.
Większość dawnych hal fabrycznych to siedlisko złodziei złomu. Ryzykują życiem rozkradając potężne stalowe konstrukcje pomieszczeń. Notowano już kilka przypadków zawaleń. Ludzie nie zginęli, ale niewiele brakowało.
Kominy zagrażają też bezpieczeństwu… samolotów. W nocy nie są wystarczająco oświetlone. Istniejące tam lampy najpewniej się przepaliły. Odpowiedzialny za ich utrzymanie zakład EnergiaPro nie interweniuje.
Radny Wiesław Tomera o rewitalizacji terenów w dawnej strefie przemysłowej mówił już podczas minionej kadencji. Teraz wraca do problemu.
– Pojawiły się wtedy głosy, że kominy można jakoś ożywić: zrobić na nich punkt widokowy dla turystów – mówi. Założenia okazały się nierealne.
– Przecież te kominy nie są jeleniogórską wieżą Eiffla. Już zbudowanie samego wejścia po coraz bardziej niszczejących cegłach jest niemożliwe. A co dopiero dbanie o bezpieczeństwo ludzi na górze – argumentuje radny Tomera. – Zamierzam złożyć wniosek o wyburzenie tych kominów – podkreśla.
Usunięcie szpetoty nie będzie jednak łatwe. Trzeba ustalić kwestię własności i prowadzić rozmowy z gospodarzem terenu. Nie obędzie się raczej bez odszkodowań. – Pozostaje też sprawa metody wyburzenia i jej kosztów – mówi radny Tomera. Muszą dokonać tego specjaliści, aby waląca się konstrukcja nie zagroziła bezpieczeństwu ludzi oraz innym budynkom.
Kominy można wysadzić za pomocą materiałów wybuchowych, ale nie tylko. Popularne, choć znacznie droższe, są sposoby polegające na stopniowym ścinaniu budowli od góry i zwożeniu usuniętych cegieł na specjalnej konstrukcji.
Wiesław Tomera będzie chciał przekonać radnych i jeleniogórzan, że z kominami swego czasu największego pracodawcy w mieście trzeba będzie się definitywnie rozstać. – One psują krajobraz! A w pobliżu jest przecież uzdrowiskowa strefa uzdrowiska Cieplice. Proszę sobie wyobrazić, jak pięknie wyglądałyby Karkonosze i Jelenia Góra bez tej szpetoty! – podkreśla rajca.
<b> Co po kominach? </b>
Wraz z kominami zniknie zapewne pomysł zagospodarowania dawnej Celwiskozy na muzeum przemysłowe, czy też dzielnicę różnych działań artystycznych (takie rozwiązania też były).
Z drugiej strony pojawi się terenowa pustka: zainteresowanych kupnem gruntów po dawnej Celwiskozie nie będzie: są uważane za tereny mocno skażone chemicznie. Nie wiadomo nawet, czy w grę będzie wchodziła budowa nowego zakładu pracy lub magazynów. Wiele wskazuje na to, że olbrzymie połacie gruntu między Jelenią Górą a Cieplicami pozostaną martwą strefą.