– To ewenement na skalę Polski – mówią o Cieplicach, których podstawą działania są mineralne wody termalne. – Chyba nie ma drugiego takiego uzdrowiska, gdzie nie byłoby możliwości czerpania wody mineralnej – usłyszeliśmy od wycieczkowiczów, którzy spacerowali po placu Piastowskim, na próżno szukając pijalni wód mineralnych.
– W końcu znaleźliśmy. W pawilonie zdrojowym. Było tam jednak tyle ludzi, a pomieszczenie – niezbyt duże. Z czterech kraników woda leci jak krew z nosa. Żeby jej skosztować, zajęłoby nam to chyba z godzinę – mówi pani Grażyna, opiekun grupy.
– Niestety, w uzdrowisku wciąż nie ma pijalni z prawdziwego zdarzenia – ubolewa Małgorzata Turowska, wiceprezes Stowarzyszenia Miłośników Cieplic. SMC uratowało przed zagładą popularną fontannę zwaną „tulipanem”, która miała służyć za punkt czerpania Marysieńki. Jej remont kosztował 78 tysięcy złotych. – Ale prace wykonano nieprawidłowo, bo wodotrysk nie działa – mówi M. Turowska.
Nie ma także planowanej od kilku lat większej pijalni, która miała się znaleźć w miejscu zlikwidowanych kilka lat temu betonowych delfinów. Z nich lała się bez przerwy gorąca i zimna woda. Sama fontanna, choć dosyć szpetna, była miejscem, gdzie zatrzymywała się każda wycieczka, aby napić się wody.
– Na tą pijalnię nie ma pieniędzy w budżecie – wyjaśnia Małgorzata Turowska. Wprawdzie ogłoszono konkurs na wykonanie projektu, ale nie wzbudził on zainteresowania. Założeniem było opracowanie takiego planu, którego realizacja nie przekroczyłaby sumy 120 tysięcy złotych.
O całości po prostu zapomniano.
Nie ma także szans na powrót symbolu uzdrowiska Cieplice w postaci butelkowanej. W lipcu miną cztery lata od kiedy rozlewnia Marysieńki została na cztery spusty zamknięta. Urządzenia nie były wydajne, uzdrowisku nie opłacało się wody rozlewać, a chętnego na zainwestowanie w modernizację placówki – nie było.
– Byłem we francuskim Evian. Trudno tu o skalę porównawczą, ale tam rozstawione są niemal na każdym kroku krany ze słynną wodą mineralną. Ludzie mogą pić do woli. I nie przeszkadza im to, że w okolicznych restauracjach ta sama woda w butelce jest droższa od lampki wina – mówi Roman Wrzosek, jeden z pilotów wycieczek zagranicznych. Dodaje, że wstydziłby się zaproponować grupie Francuzów spacer po Cieplicach. – Przecież muszę im powiedzieć, że są tu wody termalne. Tylko jak im wytłumaczyć, dlaczego – aby ich skosztować – trzeba odstać swoje w kolejce w niezbyt przestronnym pomieszczeniu? – pyta.
<b> Będa pijalnie </b>
Do koncepcji wrócimy jeszcze w tym roku – mówi Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. Zostanie opracowany projekt, który będzie zrealizowany przy okazji remontu placu Zdrojowego. Miasto ma w planach także budowę zadaszonej pijalni wód w Parku Zdrojowym. – Chcę podkreślić, że z budżetu miasta do budżetu kraju co roku płacone jest kilkadziesiąt tysięcy złotych za możliwość bezpłatnego korzystania z ujęć wody mineralnej na tyłach budynku zdrojowego – dodaje J. Łużniak.