Kto chciałby skorzystać z usług Uzdrowiska Cieplice wiosną, latem, jesienią, a nawet zimą – nie ma na to w tym roku szans. Chyba że zapłaci. Zdrój nie przyjmuje już pacjentów w tzw. terapii ambulatoryjnej na ten rok, refundowanej przez Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia.
– Słyszałem, że są kłopoty z dostaniem się na zabiegi, ale nie myślałem, że aż takie. Zadzwoniłem, aby się zarejestrować do przychodni uzdrowiskowej. Usłyszałem, że nie ma przyjęć – powiedział nam Kazimierz Marecki. – A może na wrzesień, czy październik? – zapytał. – Nie przyjmujemy do końca roku, a na 2008 nie rejestrujemy – powiedziała mu pielęgniarka.
Dowiedział się, że z kuracji może skorzystać, ale jak za nią zapłaci, w ramach usług komercyjnych. – Mam skromną rentę. Nie stać mnie. Przecież płacę składki na ubezpieczenie zdrowotne. Na coś te pieniądze idą – mówi rozeźlony Marecki.
W jego sytuacji jest wielu jeleniogórzan i mieszkańców okolicy, którzy chcieliby ze zdroju skorzystać w ramach świadczeń refundowanych. Nic z tego.
W uzdrowisku dowiedzieliśmy się, że możliwości firmy są znacznie większe, ale kontrakty z NFZ ograniczone. Te na przyszły rok będą dopiero negocjowane. – Sytuacja powtarza się co roku, ale bywały lata, że jeszcze o tej porze można było się zapisać na jesień. Teraz jest to niemożliwe, bo zainteresowanie okazało się zbyt duże – usłyszeliśmy.
Mieszkańcy, którzy czują się zawiedzeni taką sytuacją, pytają, po co im takie uzdrowisko. – Możemy się podleczyć niemalże pod nosem, dochodząc na zabiegi. A tak musiałam załatwiać terapię w poradni rehabilitacyjnej w szpitalu przy ulicy Ogińskiego. I muszę dojeżdżać z uzdrowiskowych Cieplic do dalekiej Jeleniej Góry. A mam kłopoty z poruszaniem się – powiedziała nam pani Danuta z ul. Jedności Narodowej.
Alternatywa to płacenie: pełny turnus ambulatoryjny kosztuje 418 złotych w sezonie, a poza nim – 405 złotych. Dzięki usługom komercyjnym uzdrowisko ma się nieźle. Za pobyt w sanatoriach i leczenie chętnie płacą niemieccy kuracjusze, dla których leczenie w Cieplicach jest wciąż znacznie tańsze niż w ich własnym kraju.
Polskim uboższym pacjentom pozostaje cierpliwość i załatwianie możliwości zapisu na zabiegi w styczniu przyszłego roku.