Wprawdzie wiosna za pasem, ale „w marcu jak w garncu”, a „kwiecień plecień tak przeplata...”. Znaczy to, że opady śniegu jeszcze mogą drogowców zaskoczyć, choć pewnie już nie w takim stopniu jak działo się to pod koniec listopada i w grudniu roku ubiegłego.
Tak czy owak miasto już podsumowuje zimowe wydatki i – jak pisze Cezary Wiklik, rzecznik urzędu – utrzymanie dróg zimą kosztowało o ponad milion sto tysięcy złotych więcej niż założono. Wiązało się z relatywnie długim okresem zimy i większymi, niż przeciętnie opadami śniegu. Jego najgrubsza pokrywa zalegała w mieście przez ponad pięć tygodni!
Co oznacza przekroczenie kosztów? Ano to, że ubytek środków należy uzupełnić, bowiem wydatki obciążają koszty letniego utrzymania. Więc miasto musi do całego interesu dołożyć. Póki co – pozostają do zaklejenia setki dziur, a do posprzątania – pobocza jezdni, na których zalegają pozimowe brudy. Część porządków „załatwi” deszcz, ale sporo pracy muszą też poświęcić temu zadaniu służby komunalne.
Tymczasem urzędnicy przygotowują strategię walki z zimą, która ma pomóc w zapewnieniu normalności w przypadku dużych opadów śniegu w nadchodzącym sezonie zimowym 2011/2012.