Sceny prawie jak z filmu pościgowego rozegrały się niedawno na ulicach Zgorzelca. Dwóch mężczyzn uciekało na motocyklu marki Kawasaki przed patrolem policji. Powód ucieczki: jeden z motocyklistów nie miał kasku. Jak się później okazało – nie tylko.
Prowadzący pojazd, kiedy policjanci próbowali zatrzymać go do kontroli, zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe. Nie zważając na czerwone światło, wjechał na skrzyżowanie i gwałtownie przyspieszył oddalając się w kierunku Niemiec.
Policja podjęła pościg. Zorganizowano także blokady dróg. Ustalono, że motocykl uciekał z prędkością ponad 200 km na godzinę. Mogło się to skończyć tragedią zarówno dla motocyklistów, jak i innych uczestników ruchu drogowego. Skuteczna okazała się blokada: uciekający zatrzymali się.
Motocyklem kierował 22-letni mieszkaniec Pieńska. Na motorze jechał także pasażer, 20-letni zgorzelczanin.
Kolejne „rewelacje” przyniosła bardziej drobiazgowa kontrola zatrzymanych. Policja ujawniła, że prowadzący nie miał uprawnień do kierowania motocyklem, ani żadnych wymaganych dokumentów (dowodu rejestracyjnego i obowiązkowego ubezpieczenia OC. Po sprawdzeniu numerów rejestracyjnych okazało się, że w rejestrach figuruje motocykl jawa, a nie kawasaki.
W dodatku policjanci podliczyli wykroczenia drogowe, których dopuścił się uciekający. Jechał pod prąd i stanowczo za szybko, przekraczał podwójną ciągłą, przejechał mimo zakazu na czerwonym świetle.
Mężczyzna po takiej dawce adrenaliny ochłonął w policyjnej izbie zatrzymań. Rzeczywistość, która go czeka, nie będzie już tak emocjonująca: czeka go sprawa przed sądem. Jego czyny zagrożone są karą grzywny do pięciu tysięcy złotych. Może też stracić prawo jazdy na trzy lata.