Janusz Kubica (rocznik 1948) urodził się w Jeleniej Górze. W wieku dwudziestu lat Tatry zafascynowały go do tego stopnia, że w końcu w roku 1975 został czynnym instruktorem taternictwa. Wyszkolił niezliczoną ilość taternickiej młodzieży. Od 1978 r. działał już jako ratownik tatrzański. Pięć lat potem (w 1983r.) uzyskał stopień instruktora ratownictwa. Z ogromnym zaangażowaniem w swoją pracę prowadził zajęcia na kursach szkoleniowych dla nowej kadry.
Do wypadku doszło 11 sierpnia 1994 r. o godz. 13.17 w Dolinie Olczyskiej. Podczas pełnienia czynności ratowniczych w katastrofie śmigłowca “Sokół” zginął kierujący wyprawami w tym dniu ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) Janusz Kubica wraz z “grupą szturmową”. Niosąc ratunek poszkodowanym w górach turystom śmierć poniosło dwóch pilotów: Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki oraz ratownik TOPR Stanisław Mateja.
Szczegóły katastrofy podaje dział wiadomości Portal Górski w doniesieniu “20. rocznica tragicznego wypadku śmigłowca TOPR”:
- O godzinie 12.45 centrala TOPR powiadomiona została drogą radiową przez żołnierzy straży granicznej z Kasprowego Wierchu oraz ratownika dyżurnego z Hali Gąsienicowej, że w Kotle Gąsienicowym miał miejsce wypadek turystyczny. Meldunek precyzował, że wypadek dotyczy dwóch obcokrajowców ze złamaniami kończyn dolnych - w tym jednej ze znacznym przemieszczeniem odłamków złamanej kończyny.
Wyjechali samochodem do szpitala na lądowisko i wystartowali o godz. 13.09 na pokładzie śmigłowca ratowniczego Sokół. Po zlokalizowaniu z powietrza miejsca wypadku w rejonie szlaku z Suchej Przełęczy na Halę Gąsienicową w jego górnej części, śmigłowiec przemieścił się kilkadziesiąt metrów powyżej miejsca wypadków nad dogodny do zawisu teren. Ratownicy desantowali się wraz ze sprzętem ze śmigłowca pozostającego w niewysokim zawisie. Robert Janik zbiegł natychmiast w kierunku miejsca wypadku a pozostali ratownicy odebrali w tym czasie dwie pary noszy podawanych z pokładu śmigłowca.
Nagle dostrzegli leżącego tuż obok nieprzytomnego Janusza Kubicę - z raną głowy w okolicy ciemieniowo - potylicznej. Koledzy wciągnęli go na pokład śmigłowca, który natychmiast odleciał podając w powietrze swój ostatni meldunek: Lądujemy za 3 minuty, potrzebna karetka “R”. W trakcie zaopatrywania i przygotowywania turystek ze złamaniami kończyn dotarły do nas pierwsze, początkowo nieprecyzyjne, potem już jasne informacje potwierdzające katastrofę śmigłowca.