- To skandal, żeby kucyka zaprzęgać do bryczki, wsadzać do niej cztery osoby i kazać zwierzakowi ciągnąc to od ul. 1 Maja na plac Ratuszowy i z powrotem wiele razy dziennie – takie telefony odbieraliśmy wczoraj (26.08) w naszej redakcji. Ludzie dzwonili też w tej sprawie do Straży Miejskiej i do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, byli w kancelarii Prezydenta Jeleniej Góry.
- Nie ma mowy o znęcaniu się na koniem. Pracuje on nie dłużej, nić 3-4 godzinny dziennie, ma przerwy na odpoczynek i stale wodę do picia, stoi w zacienionym miejscu – tłumaczył nam właściciel zwierzęcia. - Jelenia Góra to jedyne miasto, gdzie spotykam się z takimi szykanami, a jeżdżę po wielu. Taka praca dla tej rasy konia nie jest za ciężka, jest czymś normalnym. Szetlandy lubią pracować, robią to z chęcią, czego nie można powiedzieć o niektórych ludziach – mówił mężczyzna. - Posiadam działalność gospodarczą związaną z przewozami konnymi. Niestety, w czerwcu doznałem udaru, przez co mam niedowład lewej ręki i nie mogą już pracować, jak przedtem. Dlatego poprosiłem Prezydenta Jeleniej Góry o wydanie zgody na przewozy po deptaku. Muszę zarabiać, nikt mi nic nie da – podkreślał.
- Otrzymaliśmy kilkanaście zgłoszeń dzisiaj (26.08) i kilkanaście wczoraj o znęcaniu się nad tym konikiem. Ze skarg wynikało, że jest on przeciążony, nie jest pojony i kuleje. Podczas kilku interwencji żadne z tych oskarżeń nie potwierdziły się. Zwierzę jest w dobrym stanie, napojone i najedzone. Z właścicielem porozmawialiśmy dłużej. Ustaliliśmy, że bryczka, którą koń ciągnie waży około 80 kilogramów, a zwierzę z racji swojej rasy może uciągnąć o wiele więcej. Woźnica ma wszystkie dokumenty, które uprawniają go do przewożenia osób taką bryczką, wobec czego nie mamy żadnych uwag do właściciela kucyka - powiedział Artur Wilimek, rzecznik Straży Miejskiej w Jeleniej Górze.
Podczas interwencji strażników miejskich pojawiały się także głosy mieszkańców Jeleniej Góry, którzy przychylni byli właścicielowi bryczki, a jego pomysł na przejażdżki po deptaku uważali za bardzo trafny.