Strażnicy miejscy są ogólnie nielubiani. Ludzie zarzucają im, że czepiają się błahostek i nakładają blokady na koła źle zaparakowanych samochodów.
Ale nie wszyscy tak sądzą. Pomoc SM w potyczce sąsiedzkiej doceniła Mieczysława Kecht.
– Pogryzł mnie pies sąsiada, kiedy wychodziłam z windy. Rana nie była groźna, ale właściciel jamnika był kompletnie pijany i nie chciał powiedzieć, czy zwierzę było szczepione – opowiada Mieczysława Kecht. – Był chamski – dodaje.
Kobieta obawiała się, że sama będzie musiała poddać się serii bolesnych zastrzyków. Dopiero interwencja strażników miejskich rozwiała jej wątpliwości. Stróże miasta zabrali jamnika właścicielowi i poddano go miesięcznej kwarantannie. Okazało się, że pies jest zdrowy.
– Wszystko odbyło się bez mojego udziału. Zaoszczędzono mi stresu i nerwów – mówi Mieczysława Kecht. – Dzięki profesjonalnej akcji straży miejskiej uniknęłam pogłębienia konfliktu z niekulturalnym sąsiadem. Jestem strażnikom bardzo wdzięczna – mówi.