Gdyby dzisiaj pogoda była lepsza, na uczęszczanej ścieżce rowerowej w okolicach nowego cmentarza mogłoby dojść do tragedii. Wszystko przez samochód do transportu tzw. dłużycy czyli całych pni drzew, którego kierowca nie zachował należytej ostrożności, wpadł w poślizg i przyczepą wjechał na pobocze.
W efekcie drewno wysypało się do rowu i pokryło kilkanaście metrów ścieżki spacerowo-rowerowej. Samochód wiózł drewno z Karpacza w okolice Kalisza. Kierowca i pomocnik nie stracili zimnej krwi i natychmiast zaczęli usuwać drewno z jezdni. W kilkanaście minut zamontowanym na samochodzie dźwigiem usunął bale z jezdni a następnie podniósł przyczepę leżącą w rowie i ułożył ją na ciągniku. W tym czasie przejazd w obie strony był ograniczony. Za spowodowanie kolizji kierowca został ukarany mandatem i 6 punktami karnymi.
Kierowca i pomocnik, gdy już ułożyli bale na poboczu i przyczepę na ciągniku posprzątali jezdnię z kory i kawałków drewna. Widać odezwała się w nich poznańska krew.