– Gdyby nie to, że miałam kilka warstw ubrania, pies pewnie odgryzłby mi rękę – mówi przerażona Agata Roszkiewicz, która została zaatakowana przez rottweilera w jednej z kamienic w centrum miasta. To nie pierwszy taki przypadek w Jeleniej Górze.
– Wracałam od koleżanki, która mieszka na drugim piętrze kamienicy – opowiada Agata Roszkiewicz. – Nagle piętro niżej otworzyły się drzwi a z nich wybiegł pies.
Rzucił się na kobietę i ugryzł ją w trzech miejscach. Ma poszarpaną rękę oraz udo. – W pewnej chwili poczułam ból, zaczęłam osłaniać ciało ręką. Z tego mieszkania wyszły dzieci, ale stały jak słupy soli i patrzyły na to wszystko. Po chwili zwierzak mnie puścił i jakimś cudem udało się go wygonić do mieszkania – opowiada kobieta.
– Szczęście, że miałam kilka warstw ubrania, bo inaczej pewnie urwałby mi rękę.
Poszkodowana trafiła do szpitala, gdzie opatrzono jej rany. – Później poszłam do właściciela i powiedziałam mu, że powinien założyć łańcuch na drzwi dla bezpieczeństwa a psu kaganiec – mówi Agata Roszkiewicz. – W przeciwnym razie oddam sprawę do sądu. Przecież w tej kamienicy mieszkają inni ludzie, moja koleżanka ma dziecko. Ale do tego pana to nie dociera. Niechętnie ze mną rozmawiał. Nawet nie spytał, czy dobrze się czuję. Powiedział mi, że pies jest po to, żeby pilnować domu.
Właściciel rottweilera nie chciał rozmawiać z nami. Sprawą zajęła się policja. – Pies został poddany kwarantannie. A wkrótce sprawa trafi do sądu grodzkiego – usłyszeliśmy w komisariacie I KMP w Jeleniej Górze. Właścicielowi grozi grzywna do 250 złotych.
To nie jedyny taki przypadek w mieście. Pisaliśmy o bestii, która terroryzuje mieszkańców Zabobrza. Piers Klajzder pogryzł już kilka osób. Monika Szalewicz z Zabobrza padła ofiarą czworonoga wiosną, ale do tej pory nie może dojść sprawiedliwości w sądzie. Pies zaatakował jej pupila. Kiedy próbowała go bronić, rzucił się na nią. Właścicielka nic sobie z tego nie robi i nadal wyprowadza psa bez kagańca.
Pomoc obiecał prezydent Marek Obrębalski, ale po przeanalizowaniu sprawy uznał, że nie może odebrać właścicielce pupila. Dlaczego? Klajzder to mieszaniec amstaffa. Mieszańce nie są ujęte w rejestrze psów niebezpiecznych.
Ostatnia ze spraw przeciwko właścicielce Klajzdera została odroczona do listopada. A pies od wiosny zdążył pogryźć kilka innych osób.
<b> Jak to robią we Wrocławiu </b>
– Kiedyś w naszym mieście było sporo przypadków pogryzień przez psy – mówi Dagmara Turek, rzecznik Straży Miejskiej we Wrocławiu. – W ostatnim czasie jednak jest ich coraz mniej.
W jaki sposób miasto poradziło sobie z agresywnymi zwierzakami? – Natychmiast reagujemy na każde zgłoszenie, wysyłając na miejsce zdarzenia patrol – mówi Dagmara Turek. – Strażnicy nie pouczają właścicieli psów tylko od razu nakładają mandaty w wysokości 200 złotych. Tyle zgodnie z uchwałą można „wlepić”.
Za co mandat? A za to, że pies biega bez kagańca czy smyczy. Jeśli właściciel nie ma przy sobie aktualnego zaświadczenia o szczepieniu psa, dostaje kolejny mandat. Pies, zgodnie z prawem, zostaje zatrzymany na obserwację. Wszystko to powoduje, że właściciele bardziej pilnują swoich pupili.
Efekt? – Od kilku miesięcy nie mieliśmy zgłoszenia o pogryzieniu przez psa – mówi Dagmara Turek.