Już na początku roku wiadomo było, że nic nie wyjdzie z jazdy główną trasą z Okraju po Lasockim Grzbiecie do Górnych Kowar. Potem w miarę jak topniały resztki śniegu stało się jasne, że sanie nie pojadą również ubiegłoroczną trasą do hotelu Jelenia Struga, po której więcej się biegło niż jechało. Warstwa białego puchu leżałajuż tylko wzdłuż granicy polsko-czeskiej, na ścieżce, którą przez lata chodziły graniczne patrole.
- Jeszcze w ubiegłym roku zorganizowanie zawodów na samej granicy wymagałoby zgody ministrów polskich i czeskich – mówi burmistrz Kowar, Mirosław Górecki – na szczęście z pomocą przyszedł nam traktat z Schengen i zniesienie kontroli granic. Dlatego dzisiaj można było swobodnie przechodzić z Polski do Czech i odwrotnie.
Mimo tego, że wszyscy wiedzieli o kłopotach ze śniegiem, na starcie stanęła rekordowa liczba załóg. 70 dwuosobowych ekip z Polski, Czech, Niemiec i Szwecji w świetnym nastroju wjechało z Kowar na przełęcz Okraj i cierpliwie czekało w kolejce żeby zjechać wąskim traktem miedzy świerkami. Najpierw każdy z zawodników musiał trafić śnieżką w owczy dzwonek wiszący na sznurku. Po tym załogi ruszały na trasę.
– Jedziemy z mężem na saniach rogatych po raz trzeci mimo kłopotów ze śniegiem bawimy się doskonale – powiedziała Anna z Miłkowa, czekająca na start za ekipą z Kamienia Pomorskiego, partnerskiego miasta Kowar. W pierwszej ekipie z Pomorza pojechali, a właściwie pobiegli zgodnie, burmistrz Bronisław Karpiński i jego zastępca Andrzej Jędrzejewski.
Specjalnie na zjazd saniami aż ze Szwecji przyjechali państwo Zbigniew i Grażyna Gryczowie. – Słyszałem od mojego przyjaciela o tej imprezie i wspaniałej atmosferze. Postanowiliśmy więc z żoną przyjechać do Polski, by wziąć w niej udział. Szkoda tylko, że nie mogliśmy zjechać długą trasą, ale śniegu nie ma w całej Europie – powiedział pan Zbigniew.
Zawodnicy próbowali zjeżdżać na bardziej stromych odcinkach, ale tylko części załóg udało się rozwinąć jako taką prędkość. Po przejechaniu kilkuset metrów ostatni odcinek przed metą musieli znowu pokonać biegiem.
W imprezie wzięła udział ekipa radnych wojewódzkich, którzy startowali w zawodach i bawili się później na scenie, podczas konkursu strojów. Była mieszkanka Kowar, Elżbieta Zakrzewska, oraz członkowie komisji turystyki i sportu sejmiku dolnośląskiego, Eric Alira i Grzegorz Skiba. Trzeba przyznać, że robili oni wrażenie, głównie ze względu na nietypowe stroje.
Radni uważnie obserwowali ostatnie dwie konkurencje zjazdu, które odbyły się już przy hotelu SPA Jelenia Struga, czyli cięcie drzewa na czas i wiązanie kłód w wiązkę za pomocą specjalnego uchwytu, powszechnie używanego kiedyś w Karkonoszach.
Przed ogłoszeniem wyników zebranych przed sztolnią Kowary, która w sobotę była dostępna za darmo, bawił kwartet Osjan. Po koncercie odbył się pokaz strojów uczestników i ogłoszono wyniki zawodów. W kategorii open wygrali: Robert Augustyn i Robert Andrzejewski, w kategorii kobiet: Ewa Pęcikiewicz i Anna Borek-Ciszewska, w kategorii „najlepsza ekipa zagraniczna” Milan Vich z Malej Upy.
Na finał zagrała czeska kapela country, która wykonała między innymi, czeski hit „Jozin z Bazin”