Marcin Bustowski, który znany jest głównie z walki o zdrową żywność oraz z akcji przeciwko stosowaniu glifosatu, kilka dni temu pojawił się pod jednym z lokali gastronomicznych w Karpaczu, gdzie realizowany był kolejny odcinek programu telewizyjnego M. Gessler pt. „Kuchenne rewolucje”. Jak mówi - chciał porozmawiać z restauratorką na temat badań laboratoryjnych dzieci na zawartość glifosatu oraz raportów Najwyższej Izby Kontroli na temat jakości żywności. Twierdzi, że wcześniej rozmawiał w tej sprawie z M. Gessler telefonicznie, przesłał jej też dotyczące tego problemu materiały drogą mailową.
Skoro dowiedzieliśmy się, że M. Gessler jest w Karpaczu postanowiliśmy tam podjechać, spotkać się z nią i zapytać skąd bierze żywność wykorzystywaną w trakcie programów telewizyjnych - mówi M. Bustowski. - Chcieliśmy w ten sposób zapoczątkować debatę publiczną o tym, że żywność ma być lekarstwem, a nie trucizną. Chcieliśmy też porozmawiać o kondycji polskiego rolnictwa. Niestety zarówno ochrona lokalu jak i córka jego właścicielki robili wszystko, aby uniemożliwić rozmowę z restauratorką. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak poprosić o rozmowę M. Gessler przez megafon. Gdy ostatecznie podeszła do płotu z nas drwić.
W pewnym momencie atmosfera wymiany zdań pomiędzy aktywistą, a celebrytką stała się dość gorąca. M. Gessler zażądała zaprzestania nagrywania zajścia, za moment machając ręka wytrąciła aktywiście telefon komórkowy, który upadł na ziemię.
Nie doszłoby do tego, gdyby M. Gessler wyszła do nas i po zakończeniu realizacji programu zaprosiła nas do rozmowy - dodaje M. Bustowski. - Składając doniesienie na policję nie chodzi mi tylko o zniszczenie telefonu bo to nie jest wielki problem. Jednak jeżeli wymiar sprawiedliwości w stosunku do mnie działa w sposób niezgodny z prawem, to dlaczego M. Gessler niszcząc moje mienie ma być osobą bezkarną za swoje czyny?