Wszystkich przybyłych gości przywitała dyrektorka POK-u Anna Kalisz wraz z zastępcą burmistrza Piechowic. – Dziękuję za przyjęcie mnie do tego wspaniałego damskiego grona – powiedział Krzysztof Raczek, który w prezencie dla pań przyniósł tort. Na uroczystości były obecne członkinie miejscowego Koła Emerytów oraz mieszkanki Piechowic. Wśród licznego damskiego grona dało się wypatrzyć kilku odważnych panów.
Jako pierwszy na scenie pojawił się „Kabaret z Przymrużeniem Oka” z Karkonoskiego Uniwersytetu III Wieku w Jeleniej Górze. Program grupy, wyreżyserowany przez Danutę Jaśkiewicz bawił, śmieszył i zaskakiwał. Panie śpiewały o tym jak fajnie jest być kobietą w każdym wieku, a panowie mówiąc wierszem przekonywali, że świat bez mężczyzn byłby nudny. Pojawiły się też przeróbki znanych polskich przebojów, w których przemycano życiowe prawdy np. o tym jak małżonka po ślubie zmienia się w zołzę, a mąż w pantoflarza.
Damska część kabaretu radziła zebranym paniom jak wyglądać zawsze pięknie i młodo. Recepta jest prosta, wystarczy mężczyznę nakarmić i upić, a wszystko mu się spodoba. Przedstawiciel męskiego grona uchylił rąbka tajemnicy pozostałym panom, którzy marzą o własnym haremie. Każdy mąż może mieć w domu blondynkę, brunetkę, siwą albo rudą. Wystarczy tylko, że jego luba pójdzie raz na jakiś czas do fryzjera.
Po kabaretowym występie na scenie zaprezentowali się młodzi, zdolni ludzie z Piechowic. Na początek utwór „Między ciszą a ciszą” Grzegorza Turnaua zagrał i zaśpiewał zespół wokalno-instrumentalny. Natalia Lis i Angelika Soliło, należące do grupy s-POK-oo wystąpiły z dość trudnym repertuarem, z którym poradziły sobie świetnie i oczarowały publiczność. Opiekunem obu zespołów jest Wojciech Zarówny, angażujący się w promowanie młodych talentów z Piechowic w całym regionie.
Swoją niespodziankę dla kobiet w dniu ich święta przygotował też jeleniogórzanin, Tadeusz Polis. Ten człowiek – orkiestra zabrał wszystkie panie w muzyczną podróż dookoła świata. Parada instrumentów takich, jak saksofon, fujarka, trąbka czy organki poprowadziły publiczność od Peru przez Amerykę aż do Meksyku. Bardziej swojskie, bo polskie klimaty zaproponowała męska część zespołu „Szklarki”. Panowie na co dzień występują z kilkoma paniami, ale tym razem musieli poradzić sobie sami.
Ich występ był kolejną niespodzianką, mozolnie przygotowywaną późnymi wieczorami. Damska część zespołu, jako publiczność mocno dopingowała swoich oddanych kolegów i chyba denerwowała się bardziej niż sami występujący. Pomiędzy kolejnymi atrakcjami wieczoru odbywały się losowania szczęśliwych numerków. Te panie, do których uśmiechnęło się szczęście otrzymały nagrody w postaci pięknych szklanych wazonów z Leśnej Huty w Szklarskiej Porębie oraz słodkich podarunków.