Park przy kościele garnizonowym urządzony w miejscu dawnej ewangelickiej nekropolii. Młodym ludziom nie przeszkadza fakt, że sączą piwo tuż przy zabytkowych grobowcach. Inni siedzą na ławce.
Dwaj panowie spokojnie rozlewają do plastykowych kubków tanią nalewkę po pięć złotych.
Plac zabaw na Wzgórzu Kościuszki. Nieco dalej od centrum, ale i tu nierzadkim widokiem są młodzi ludzie raczący się piwem.
Park im. Żiżki na rogu Lipowej i Wolności. W tym miejscu panowie wychylający zawartość butelek z niedrogimi trunkami to niemal codzienność.
– Nie zwrócę takim ludziom uwagi. Wiedzą, gdzie mieszkam. Gotowi są zemścić się – mówi pani Helena, która mieszka w pobliżu i narzeka na hałasy i awantury prowokowane przez pijaków.
– Gorszące jest to, że pozwala się na picie alkoholu przy kościele garnizonowym. Przecież tam kiedyś był cmentarz. Mało kto o tym pamięta, choć pozostały po nim kaplice – twierdzi Jarosław Dobrzański, który codziennie idzie tędy do pracy.
Policjanci i strażnicy miejscy przekonują, że reagują na każde zgłoszenie, które dotyczy picia alkoholu w miejscu publicznym. Za złamanie tego zakazu grozi mandat do 100 złotych. Jeśli ukarany nie chce go zapłacić, sprawa kierowana jest do sądu grodzkiego. Ten może wymierzyć grzywnę do pięciu tysięcy złotych.
Policja reaguje także na sygnały dotyczące zakłócenia ciszy nocnej. To właśnie po takim zgłoszeniu niedawno zatrzymano trzech pijanych wandali, którzy wybijali szyby w oknach.
Zdaniem jeleniogórzan problem mógłby zostać częściowo rozwiązany przez zainstalowanie monitoringu wizyjnego, choćby przy kościele garnizonowym. Samorządowcy już od dłuższego czasu zapewniali, że nowoczesne kamery zostaną tam zainstalowane. Na razie – sprawa utknęła.
Kamer jak nie było, tak nie ma, a ludzie – jak piją, tak pili.
Zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych wynika z ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi i wychowaniu w trzeźwości. Oczywiście nie dotyczy miejsc, gdzie wolno sprzedawać trunki, czy napitki, choćby ogródków piwnych.
Jak zapewnił Jacek Winiarski, zastępca komendanta staży miejskiej, strażnicy nie ingerują także w przypadku, jeśli ktoś na działce urządzi sobie „zakrapiane” przyjęcie.
– Chyba że to komuś przeszkadza, lub uczestnicy takiej imprezy zachowują się wulgarnie, głośno i nieodpowiednio. Ale i tak straż zareaguje na taki sygnał po wezwaniu na miejsce – usłyszeliśmy.