Kiedy Stacha Nagajka nie ma na jeleniogórskiej „Majówce”, ulicy zdecydowanie brakuje klimatu, który ten bard z Trzcińska – przygrywając sobie na gitarze – buduje piosenkami wyśpiewanymi z charakterystyczną chrypką.
Uliczne muzykowanie to nie tylko sposób na życie, ale i na przeżycie, bowiem dla pana Stacha stanowi jedyne źródło utrzymania. – Kiedy pada deszcz, jest ciężko – przyznaje muzyk, który mimo przeciwności nie traci optymistycznego podejścia do życia. Chowa się wtedy pod arkady w Rynku i tam podśpiewuje licząc na „co łaska” od turystów i mieszkańców.
Stanisław Nagajek ma bardzo bogaty życiorys, choć – jak sam mówi – nie zawsze ma się czym chwalić. Był przez 10 lat adeptem w utworzonym przez Andrzeja Dziedziula Państwowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze, ale życiowe drogi i rozmaite zawirowania rzuciły tego nietuzinkowego człowieka na ulicę. Tam czuje się najlepiej.