Do zdarzenia doszło około godziny 13.00 na jednym z przejazdów z samoczynną sygnalizacją przejazdową w Dąbrowicy. Kobieta kierująca renault clio mimo, że widziała palące się czerwone światła sygnalizacji oraz nadjeżdżający pociąg, nie mogła zatrzymać pojazdu.
Mieszkanka Mysłakowic po całym zdarzeniu była w ogromnym szoku, lekarze z karetki pogotowia podali jej leki uspokajające. Nie była jej natomiast potrzebna inna pomoc medyczna. Cudem kobiecie nic się nie stało.
- Byłam w pracy. Wracałam od pogorzelców i stało się to, co widać. Widziałam i światła i pociąg, hamowałam, ale samochód nie chciał się na oblodzonej drodze zatrzymać – mówiła roztrzęsiona kierująca.
Twierdzi, że jechała powoli. Winą za całe zdarzenie obarcza natomiast służby odpowiedzialne za stan dróg. Jezdnie zarówno przed przejazdem, jak i niemal w całej Dąbrowicy są oblodzone i bardzo śliskie. Policja uznała, że kobieta nie zachowała wystarczającej ostrożności i jechała zbyt szybko.
– Sprawa najprawdopodobniej będzie miała swój finał w sądzie ponieważ kierująca odmówiła przyjęcia mandatu – mówił na miejscu sierż. Damian Pomiewierski z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. Kierująca nie przyjęła bowiem mandatu za niezachowanie należytej ostrożności.
Roman Witulski, naczelnik sekcji eksploatacji PKP w Jeleniej Górze, zakład linii kolei w Wałbrzychu dodaje, że w chwili uderzenia czoła pojazdu czołem pociągu samochód został obrócony i odrzucony poza przejazd.
- Około pięćdziesięciu podróżnych z tego pociągu zostanie przesadzonych do drugiego składu, który będzie jechał z Wrocławia, którym dojadą do Jeleniej Góry. Stamtąd zastępczym pojadą z powrotem do Wrocławia. Uszkodzenia w tym uszkodzenie przewodów powietrznych wykluczają dalszą jazdę planowego kursu – mówił Roman Witulski. Droga rzeczywiście jest nie posypana, ale jest to kwestia zarządcy drogi.