Podobnie jak w pierwszej rundzie w Lubinie (KSW wygrało 73:69) losy spotkania ważyły do ostatnich sekund. Pierwsza, beznadziejna kwarta w wykonaniu gospodarzy mocno utrudniła zadanie podopiecznym Andrzeja Radziwanowskiego. Po 10. minutach na tablicy wyników było 4:21, w drugiej odsłonie gospodarze zmniejszyli straty zaledwie o 5 "oczek" wygrywając tą część 15:10. Rezultat do przerwy 19:31 był adekwatny do obrazu gry na parkiecie.
Po zmianie stron Spartanie mozolnie odrabiali straty, poprawili skuteczność, ale w dalszym ciągu musieli gonić wynik. W decydującej kwarcie jeleniogórzanie doszli na 46:48, ale beniaminek z Lubina odskoczył na 48:55 i wydawało się, że jest po meczu... Ku zadowoleniu miejscowych kibiców Kiciński i Wojtek Rzeszowski popisali się w ciągu minuty dwoma celnymi trójkami (na 54:55), a w 40. minucie Spartakus wyrównał na 59:59.
Ostatnia akcja meczu zagotowała przyjezdnych, tuż przed końcową syreną Kiciński oddał rzut z dystansu, piłkę pod kosgzem przejął Wojciul i wykazując przytomność umysłu skierował ją do celu radując swoich kolegów z drużyny i fanów jeleniogórskiego basketu. Gracze z Lubina uważali, że były koszykarz Sudetów oddał rzut po dźwięku kończącym mecz, ale zapis wideo obejrzany w obecności sędziów dał odpowiedź zagotowanym gościom - to Spartakus rzutem na taśmę okazał się lepszy notując siódme zwycięstwo w sezonie.
KSW Spartakus Jelenia Góra - SMK Lubin 61:59 (4:21, 15:10, 23:15, 19:13)
KSW: Gniadzik 12, W.Rzeszowski 11, Kiciński 8, Jaszczur 8, M.Rzeszowski 7, Łabiak 7, Tokarewicz 6, Wojciul 2, Cichy.
SMK: Jaworski 14, Iłowski 12, Dwornik 10, Toś 10, Macowicz 8, Homętowski 3, Naramski 2, Markowicz