Od początku pojedynek czwartego Spartakusa z liderującym WSTK miał wyrównany przebieg. Pięciopunktowe prowadzenie gości (17:12) w 9 min. było tego dnia ich najwyższą przewagą nad zespołem Joanny Kawalec. Po pierwszej kwarcie gospodarze przegrywali 17:19.
W pierwszej połowie w drużynie z Jeleniej Góry wyróżniał się Jaszczur, który ambitnie walczył o każdą piłkę i w efektowny sposób zdobywał punkty. W 14 min. było 26:22 dla gospodarzy, następnie w ciągu minuty straciliśmy 6 „oczek”, ale Adamczyk rzutem za 3 pkt. ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Obraz gry nie ulegał zmianie, a na przerwę aktorzy dramatycznego widowiska sportowego schodzili przy stanie 38:39.
Po zmianie stron z bardzo dobrej strony pokazał się Kozyra, dwukrotnie trafiając za 3 pkt., w 27 min. wysunął swój zespół na najwyższe w tym spotkaniu, 11-punktowe prowadzenie (52:41). Goście zdołali zmniejszyć stratę do siedmiu punktów, trafiając za 3 pkt. równo z syreną oznajmiającą koniec trzeciej kwarty.
W ostatniej odsłonie obie ekipy toczyły zacięty bój o zwycięstwo, po akcjach kosz za kosz przewaga jeleniogórzan oscylowała wokół czterech punktów. W 37 min. przyjezdni zdołali wyrównać (71:71), jednak końcówka należała do duetu Kozyra – Jaszczur, którzy zachowując zimną krew przyczynili się do zwycięstwa nad liderem 81:75.
Po meczu zawodnicy gości, którzy poprzednie spotkanie również przegrali w dramatycznych okolicznościach (z Gorzowskim Klubem Koszykówki 78:82) mieli pretensje do poziomu sędziowania i krótko skwitowali swój pogląd na temat przebiegu meczu: - znowu sędziowie wygrali mecz.
Dzięki wygranej Spartakus zbliży się na dwa punkty do lidera, a następne spotkanie rozegrają 5 lutego na wyjeździe z sąsiadującym w tabeli Tytanem Jawor.
Spartakus Jelenia Góra - WSTK Wschowa Sława 81:75 (17:19, 21:20, 21:13, 22:23)