Podczas kampanii ekologicznej obchodzonej każdego roku 22 września centra wielu miast w Europie w tym także w Polsce pozostają zamknięte dla ruchu pojazdów samochodowych. W wielu miastach w Polsce prowadzone są akcje promocyjne transportu publicznego: darmowe przejazdy i inne atrakcje mają przekonać zmotoryzowanych, że czasami warto auto zostawić w garażu lub na parkingu. Nie oznacza to jednak, że w tym dniu w miastach nie słychać warkotu silników – co zresztą wcale nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, że samochody są obecnie najbardziej popularnym a przy tym najwygodniejszym środkiem transportu.
Jak europejski „Dzień bez Samochodu” wygląda w Jeleniej Górze? Żadnych akcji promocyjnych nie ma, a wielu kierowców albo w ogóle nie wie o takim dniu, albo coś tam o samej kampanii słyszało ale bynajmniej nie zamierza traktować jej „poważnie”.
– Rzecz jasna popieram samą ideę „Dnia bez Samochodu”, kształtowanie wzorców zachowań proekologicznych, informowanie o złym wpływie spalin na środowisko, promocję transportu publicznego itp. Pytam się jednak, jak ja mam nie korzystać z samochodu, skoro jeleniogórski transport publiczny zawodzi na całej linii? Rowerem z Zabobrza do pracy do Sobieszowa też nie pojadę, bo zdrowie już nie to – tłumaczy Ryszard Klejnocki, kierowca z Jeleniej Góry.
Innymi słowy, korki na ulicach stolicy Karkonoszy jak były, tak są bez względu na dzień, porę roku czy kampanię proekologiczną. No, może na głównym deptaku widać trochę więcej osób poruszających się jednośladami. Ale to chyba raczej ze względu na pogodę, a nie „Dzień bez Samochodu”.