Tym samym zakończył się trwający kilkanaście miesięcy maraton sądowy, będący pokłosiem wydarzeń, do których doszło 19 grudnia 2016 roku. Wtedy to do Jeleniej Góry przyjechała minister edukacji narodowej Anna Zalewska, aby w budynku Rektoratu Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej spotkać się z pracownikami oświaty. Po zakończeniu konferencji, pomiędzy niezadowolonymi z założeń reformy edukacji działaczami KOD-u, którzy czekali na delegację, a ochraniającymi ją policjantami „po cywilnemu” doszło do przepychanek. W tej spawie wszczęto prokuratorskie śledztwo, które zakończyło się postawieniem zarzutów dwóm osobom. A. Grzędę prokuratura oskarżyła o znieważenie policjantów oraz naruszenie ich nietykalności cielesnej, a Z. Urbańskiego - o znieważenie minister A. Zalewskiej.
Sąd Rejonowy wydając wyrok w tej sprawie uznał, że w świetle zgromadzonych dowodów nie ma pewności, że wulgaryzmy jakich użył wobec odjeżdżającej kolumny rządowej były personalnie skierowane do A. Zalewskiej. Dlatego, nie ma mowy, aby w tej sytuacji doszło do przestępstwa, a jedynie do występku (użycie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym), za który działacza KOD-u ukarano grzywną w wysokości 200 złotych. Co do Agnieszki Grzędy - sąd orzekł, że nie można jednoznacznie stwierdzić, żeby miała ona świadomość, że dwóch policjantów, których uderzyła wełnianą czapką w trakcie zajścia pod rektoratem KPSW było funkcjonariuszami publicznymi na służbie (byli oni nieumundurowani, nie wylegitymowali się, nie mieli też kamizelek). Nie było też wystarczających dowodów aby uznać, że nazwała ona jednego z interweniujących mundurowych „esesmanem”. Dlatego przyjmując, że zachowała się ona nagannie, warunkowo umorzył postępowanie na roczny okres próby.
Z wyrokiem tym nie zgodzili się zarówno prokurator, jak i obrona Agnieszki Grzędy i złożyli od niego zażalenie do sądu wyższej instancji. Ten wczoraj w całości odrzucił apelację oskarżenia, które domagało się surowszego ukarania obojga oskarżonych.
W przypadku Zbigniewa Urbańskiego sąd apelacyjny w całości potrzymał ustalenia sądu pierwszej instancji, co do zakresu winy oskarżonego jak i wymierzonej mu kary grzywny. Co do Agnieszki Grzędy, wyrok został złagodzony, gdyż została ona zwolniona z jednego z zarzutów, dotyczącego uderzenia czapką jednego z występujących incognito policjantów. Co więcej sąd uznał, że to on swoim działaniem wywołał reakcje A. Grzędy i bijąc go nakryciem głowy działała niejako w obronie. Dlatego przyjmując, że zachowała się ona nagannie bijąc drugiego z mężczyzn, podobnie jak Sąd Rejonowy warunkowo umorzył postępowanie na roczny okres próby.
Sąd uznał też, że nie ma dowodów, żeby A. Grzęda użyła wobec jednego z interweniujących policjantów określenia "esesman". Wprawdzie według zeznań jednego ze świadków słowa takie w trakcie zajścia padły, jednak nie wiadomo, czy wypowiedziała je właśnie oskarżona.
Wyrok jest prawomocny i przysługuje od niego jedynie prawo do wniesienia wniosku o kasację.