Telefon stacjonarny był ciągle zajęty, więc potwierdziły się jakby informacje, że „Fromako” ma odcięty prąd. Komórka właściciela, Pawła Nowackiego, informowała poprzez elektroniczną sekretarkę, by zostawić wiadomość.
Zrobiliśmy to. Bez skutku, bo właściciel nie odpowiedział. Udało nam się jednak skontaktować z dyrektorem do spraw handlowych Dariuszem Goetze, ale przebywa on na urlopie od dwóch tygodniu i nic nie wie na temat fabryki.
Rozmawialiśmy więc z kilkoma osobami, które tam jeszcze niedawno pracowały. Opinia była taka, że w fabryce rządził ten, kto wcześniej przychodził do pracy i wiecznie były jakieś problemy. A to z opakowaniami, a to a materiałem do produkcji, opłatami za energię itp. – Panie, to musiało paść – powiedział jeden z rozmówców, nie chcący podać nazwiska.
Pojechaliśmy na miejsce tuż po godz. 16. Fabryka zamknięta. Nie było wewnątrz żywego ducha. Ochroniarz pilnujący posesji powiedział, że nie wie, co się tak naprawdę dzieje, ale produkcji we „Fromako’ nie ma od kilku tygodni. Wyprzedawane zostały ostatnio zapasy. Właściciel – P. Nowacki był do 15 - tej i wyszedł, a do tej godziny ludzie przychodzą po dokumenty i wychodzą.
Do sprawy wrócimy w kolejnym wydaniu tygodnika Jelonka.com