Na pogrążonych w półmroku deskach scenicznych Teatru im. Cypriana Kamila Norwida Leszek Możdżer „uzbrojony” w fortepian rozpoczął swój ponad godzinny koncert, stanowiący niezwykłą mieszankę jazzu i fragmentów utworów Fryderyka Chopina. Mieszankę, która choć nie wywołała „trzęsienia ziemi” sensu stricte, wzbudziła nie lada poruszenie w gronie licznie zebranej publiczności, niekiedy popadłej w melancholię, to znów rozentuzjazmowanej i jakby gotowej do zrywu.
Owacje na stojąco po zakończeniu kompozycji, które jedna po drugiej wychodziły „spod ręki” świetnego improwizatora, okrzyki radości i nieskrywanej euforii – oto co dało się widzieć i słyszeć w czasie inauguracji Międzynarodowego Krokus Jazz Festiwal trwającego do niedzieli, 14 listopada 2010.
Fortepian pod palcami Leszka Możdżera nabiera zupełnie innego charakteru. Instrument ten, a ściślej dźwięki, które wydobywają się z jego wnętrza w niczym nie przypominają dźwięków klasycznych. Wręcz przeciwnie, za sprawą zwykłych przedmiotów: szalika, szklanki, kawałka metalu itp. Możdżer potrafi stworzyć własny, jedyny w swoim rodzaju język muzyczny. Język odważny i będący dowodem na to, że jego twórca jest otwarty na wszelkie propozycje, jakie zaoferował mu świat taktów, rytmiki i dźwięków. Że ów twórca to nie tylko muzyk, lecz także eksplorator, swobodnie poruszający się po dobrze i mniej mu znanych obszarach.
Kompozycje Możdżera brzmią tak, jakby fortepian został podłączony do fuzza, ekspadera, equalizera czy innego efektu umożliwiającego modyfikacje muzyczne. Ziarniste, stłumione, metaliczne wręcz agresywne, to znów harmonijne, lekkie i wyjątkowo czyste – to właśnie proponuje nam Możdżer na swoich płytach, i tym właśnie zabłysnął podczas inauguracji Krokus Jazz Festiwal. Mocne, jak na geniusza przystało.