- Po siódmej ze sklepu wyszła jakaś pani, przeprosiła nas, że jeszcze nie otwierają sklepu i rozdała nam baloniki z logiem firmy – powiedział zdenerwowany Sławomir Bogusławski, który przyjechał kupić okazyjnie myjkę do samochodu. – Miała kosztować dużo mniej niż w innych marketach i dlatego się tutaj pojawiłem. Godzinę później wyszli z przeprosinami, że otworzę o 12 i rozdali pączki. Przyjechałem przed 12 i sklep jest nadal zamknięty.
Zebrani klienci coraz głośniej dają upust swojemu zniecierpliwieniu. – Podobno spóźniła się komisja do odbioru i nie mogą otworzyć marketu, chociaż, jak mówili nam pracownicy, wszystko jest już przygotowane- usłyszeliśmy.
- Rozumiem złość klientów, którzy czekają przed drzwiami od siódmej rano – powiedział kierownik sklepu, pan Artur – Niestety mamy kłopoty techniczne, nie działa prawidłowo sieć informatyczna i dlatego nie możemy wpuścić ludzi. Do tego czasu będziemy rozdawać balony i częstować pączkami. Nie wiem, kiedy otworzymy sklep. Możliwe, że o 16, ale możliwe, że dzisiaj go nie otworzymy.
Zapytany dlaczego nie odwołują dzisiejszego otwarcia, skoro sklep nie jest w pełni przygotowany do działania, jedynie rozłożył ręce.
- To jest lekceważenie ludzi – opowiada jeden z klientów – Mają nas za nic już na samym początku. Ludzie chcieli skorzystać z okazji, a zostali zrobieni w balona. Ciekawe czy to chcą nam powiedzieć, rozdając te durne baloniki. Tam od świtu przy drzwiach stoją dwie panie które liczą, że jak wejdą pierwsze, to dostaną za darmo telewizor. Mają taką informację. A pod ich nogami siedzi trzecia, która też chce być pierwsza. Może być wesoło.
- Mówią, że w sklepie czekają, aż w ratuszu skończą pracę, żeby urzędnicy i prezydenci zdążyli na korzystne zakupy, myśli pan, że to prawda? – pytał się inny klient z dużą siatką na zakupy – To przyjdę na zakupy po szesnastej.
Mimo zapowiedzianego otwarcia, wjazd na teren marketu jest zagrodzony taśmą, której pilnuje ochroniarz, stanowczo odganiający kolejnych klientów.
Taśma sprzed Biedronki zniknęła dopiero po godzinie 16. Wtedy otwarły się podwoje marketu i do środka wszedł z wózkami i koszykami podekscytowany tłum. Obok standardowego wyposażenia wszystkich biedronkowych dyskontów były do kupienia kasy pancerne po 89 złotych, superkomputery za prawie 1,7 tysiąca złotych i laptopy za 799 złotych. Baloników, rozdawanych przed otwarciem, niestety już zabrakło i dzieci odchodziły od kasy zawiedzione.