Uczeń szóstej klasy jednej ze szkół w Pyskowicach (Śląskie) przyznał się do wywołania pod koniec marca fałszywego alarmu bombowego przy ulicy Pijarskiej w Jeleniej Górze. Powodem była… zabawa telefonem komórkowym, który nastolatek dostał w prezencie od matki.
Przypomnijmy, że oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Góry powołał wówczas Nieetatową Grupę Pirotechniczo-Minerską, powiadomił służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, funkcjonariusze ewakuowali mieszkańców, a następnie przeszukali budynek. Policjanci nie znaleźli żadnego ładunku wybuchowego.
Podczas czynności wyjaśniających policjanci ustalili, że telefon, z którego dzwoniono, pochodzi z Pyskowic (województwo śląskie), a sprawcą wspomnianego alarmu jest użytkownik urządzenia. Okazał się nim 12-letni chłopiec.
Jak podaje nadkom. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji, nastolatek bawił się „komórką”, wybierając numery na chybił-trafił.
Najpierw dodzwonił się do nieznanych mu ludzi, których zawiadamiał, że rzekomo wygrali nagrodę w konkursie. Ci, kiedy stwierdzili, że dzwoni dziecko, odkładali słuchawkę.
Kolejny telefon bezmyślny nastolatek skierował – zupełnie przez przypadek – do mieszkanki kamienicy przy ulicy Pijarskiej w Jeleniej Górze. Powiedział, że w domu jest bomba, która wybuchnie za trzy godziny. Przestraszona lokatorka zawiadomiła policję. Skutki znamy.
Dwunastolatek podczas przesłuchania przez policję w Pyskowicach powiedział, że zawiadomienie o bombie było tylko zabawą…
Nie jest wykluczone, że jej koszty związane z udziałem jednostek policji i innych służb mundurowych przy fałszywym alarmie poniesie rodzina młodego pyskowiczanina. Jego sprawę rozpatrzy wydział rodzinny i nieletnich Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze.