Sale koncertowe były wyprzedane na długo przed występami, a muzycy przywieźli z amerykańskiej i europejskiej trasy same entuzjastyczne recenzje. I to zarówno z koncertów, jak i nowego albumu. Zagraniczni dziennikarze podkreślali oryginalny styl trębacza, jego słowiańską melancholię, chwalili młodych polskich muzyków. Na ten sukces Tomasz Stańko pracował latami. Zaczynał jako muzyk w zespołach Krzysztofa Komedy, Andrzeja Trzaskowskiego i Michała Urbaniaka. Od 1964 roku radzi sobie sam. Od tego czasu pracuje głównie w międzynarodowych składach, Work Shop - Hamburg, Sztokholm, Mont Martre w Kopenhadze. To były miejsca gdzie grał ze znakomitymi muzykami europejskimi. Potem wskoczył w obiegowy, workshopowy muzyczny krąg, złożony głównie z zachodnich jazzmanów. A po roku 70-tym zaczął już grać ze swoim kwintetem, z którym zadebiutował na Berliner Jazz Tage. Odniósł tam duży sukces. Mimo iż na tej samej scenie wystąpili wtedy Charlie Mingus, George Russel i Oliver Nelson to właśnie kwintet Tomasza Stańki otrzymał olbrzymie brawa. To pchnęło ich dalej na ten bardzo ciężki rynek. Dziś po latach współpracy z muzykami skandynawskimi, Stańko jest znów na ustach całej Europy. To właśnie w Skandynawii w Oslo w słynnym studiu Rainbow dokonał nowych nagrań dla ECM do dwóch przełomowych albumów w których brali udział młodzi muzycy akompaniujący Tomaszowi Stańce: pianista Marcin Wasilewski, basista Sławomir Kurkiewicz i perkusista Michał Miśkiewicz, którzy tworzą na co dzień Simple Acoustic Trio już sami dokonali nagrań dla tej renomowanej i jakże artystycznej wytwórni płytowej, która nierozerwalnie kojarzona jest z jej charyzmatyczną postacią - szefem Manfredem Eicherem, z jazzem a w dużej mierze z dokonaniami Tomasza Stańki