KPSW (wcześniej Kolegium Karkonoskie) rozpoczyna jubileuszowy XX rok działalności. - Dokonaliśmy pełnej rekrutacji. Przyjęliśmy 400 studentów, powstrzymano negatywną tendencję, która nas niepokoiła – wyznał Marian Ursel, rektor Karkonoskiej Państwowej Szkoły Wyższej, który podkreślił, że sukcesem wspólnej pracy wykładowców, pracowników administracyjnych i studentów są studia magisterskie na dwóch kierunkach (pielęgniarstwo i fizjoterapia), a w planach jest także „magisterka” na dziennikarstwie i komunikacji społecznej.
Studenci, których wytypowano do immatrykulacji nie stresowali się i w imieniu swoich kierunków złożyli ślubowanie. - Zaczynam pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną z ukierunkowaniem na specjalną. Dzisiaj wielki dzień – robię za starostę i myślę, że będzie dobrze – powiedziała Małgorzata Jurczyk, którą jeleniogórzanie znają z występów w ekstraklasowej drużynie KPR-u. - Bardzo lubię pracować z dziećmi, chcę zostać trenerem, więc pedagogika to jest ważny aspekt – dodała skrzydłowa Klubu Piłki Ręcznej, która cieszy się również, że można się dogadać z wykładowcami i wraz z koleżankami z drużyny (Natalią Kolasińską i Sabiną Kobzar) są w stanie pogodzić karierę sportową z nauką. - Uczelnia jest bardzo ciekawa, a kierunki są na tyle zróżnicowane, że każdy znajdzie coś dla siebie – powiedział Przemek Dajcz, student I roku edukacji techniczno-informatycznej.
Uroczystość uświetnił występ zespołu Akolada. Były też wystąpienia przedstawicielki samorządu studenckiego, wręczenie wyróżnień dla studentów obu wydziałów (Sebastian Chajutin – WNHiS i Paulina Ostrówka – WPT), a także sprawozdanie rektora z działalności uczelni w poprzednim roku akademickim. Jedynie prowadzący inaugurację Krzysztof Langer zaliczył kilka wpadek, nie wymieniając kilku ważnych gości, w tym prof. Jana Miodka, który wygłosił wykład inauguracyjny.
- Zbliża się setna rocznica powrotu Polski na mapy Europy i świata. Postanowiłem w pigułce pokazać, co się przez te 100 lat najistotniejszego zdarzyło – powiedział prof. Jan Miodek. - Praktycznie przez 123 lata zaborów polszczyźnie nic złego się nie stało. Wróciliśmy na mapy z językiem w stanie nienaruszonym, oczywiście z pewnymi leksykalnymi naleciałościami rosyjskimi na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego i niemieckimi na ziemiach, które były w Prusach czy Austrii, ale jądro języka wróciło nienaruszone – mówił J. Miodek. Profesor odniósł się także do zmian w naszym języku po roku 1989, ze szczególnym uwzględnieniem wpływu rzeczywistości elektronicznej.