Nie mniej fani obu ekip szykowali się na święto na trybunach, a podopieczni trenera Radziszewskiego zapowiadali godną walkę i podtrzymanie dobrej formy jaką zaprezentowali w wyjazdowym meczu z Gawinem Królewska Wola. Święto na trybunach było ale tylko w pierwszej połowie, a piłkarze Karkonoszy zawiedli na całej linii przegrywając mecz 0-3. Choć patrząc na aktualny potencjał biało-niebieskich trudno mówić o zawodzi. Może po prostu aktualnie nie stać ich na więcej …
Od początku spotkania zaznaczyła się wyraźna przewaga przyjezdnych, jednak nie mogli sobie oni poradzić z defensywą jeleniogórzan. W zasadzie tylko raz Górnicy stworzyli sobie stuprocentową sytuację, ale na nasze szczęście w potwornym zamieszeniu jeden z wałbrzyszan trafił w słupek bramki strzeżonej przez Jakuba Rausa. Karkonosze w tej części gry próbowały stworzyć zagrożenie ze stałych fragmentów gry. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia miał Marcin Pacan, który egzekwował rzut wolny z ok. 18 metrów w ostatniej minucie I połowy. Niestety jego uderzenie odbiło się od zawodnika stojącego w murze i przeszło ponad bramką.
Świetną atmosferę w I połowie tworzyli fani obu klubów. Miejscowi w sile ok. 200 osób zaprezentowali największe w historii naszego stadionu racowisko, a także serpentyny, flagi i chorągiewki na kijach. W tym wszystkim niepotrzebny tylko był obraźliwy transparent tyczący się jednego ze starszych fanów Spartakusa. Nieźle też prezentowała się grupa wałbrzyska, która również bawiła się pirotechniką i miała na swoim wyposażeniu akcesoria podobne do jeleniogórzan. Niestety to kibice Górnika w przerwie meczu zmącili atmosferę sobotniego meczu. Kilku z nich przeskoczyło przez płot i pobiegło przez boisko w kierunku sektora zajmowanego przez fanów Karkonoszy. Ci widząc co się dzieje wybiegli im na „spotkanie”. W ciągu kilkudziesięciu sekund fanów obu ekip zebrało się całkiem sporo i na środku boiska doszło do bijatyki, której obserwatorami byli kibice z trybuny głównej, ochrona, policja i biegający po boisku niczym sędzia ringowy …, obserwator PZPN. Interesująca w tym wszystkim była rola agencji ochroniarskiej. Ciekawym był widok jak fani Górnika wyskakują z klatki jeden po drugim jak zające, a panowie z ochrony stojący kilka metrów od zdarzenia biernie się temu przyglądali! Chyba ktoś nie powinien otrzymać zapłaty za tak wykonaną pracę … ?
Zdarzenie z przerwy meczu miało niestety wpływ na dalszą atmosferę spotkania, która diametralnie przygasła po obu stronach. Fani Górnika mieli to szczęście, że ich piłkarze w II połowie zaczęli dokumentować swoją przewagę golami co poderwało ich do ponownego dopingu. Pierwszą okazja do fety nadarzyła się już w 63 minucie gdy Marcin Smoczek pięknym szczupakiem pokonał Rausa. Zaledwie 6 minut później Karkonosze zostały ugodzone po raz drugi. Tym razem strzelcem gola był weteran piłkarskich boisk Robert Bubnowicz. Dzieło zniszczenia zakończył Marek Wojtarowicz w 77 minucie skutecznie wykonując wątpliwy rzut karny.
Nie takiej inauguracji spodziewaliśmy się na Złotniczej. Teraz czeka nas wyjazd do lokalnego rywala Woskaru Szklarska Poręba. Mecz ten odbędzie się w niedzielę o 13-tej na stadionie w Wojcieszycach. Serdecznie zapraszamy i prosimy o doping dla jeleniogórskiej jedenastki.