Przypomnijmy, Irek Zakrzewski w wieku 18 lat zrobił furorę na amatorskim ringu seniorów. Pierwszy start w dorosłej rywalizacji zakończył zwycięstwem w Grand Prix, które było przepustką do Mistrzostw Polski seniorów. W Koninie młody jeleniogórzanin zdobył brązowy medal, ulegając w półfinale nieznacznie Marcinowi Łęgockiemu, którego pokonał kilka tygodni wcześniej w Śremie. Po 1,5 rocznej przerwie postanowił wrócić na ring, zmienił kategorię wagową z 69 kg na 75 kg.
O zakończeniu kariery przez Irka pisaliśmy tutaj: http://www.jelonka.com/?mod=news&scr=single&evt=init&article=33562
- Od ostatnich zawodów minęło 1,5 roku, przez ten czas codziennie robiłem walkę z cieniem, ale żeby coś bardziej w tym kierunku to jedynie machałem rękami, żeby sobie poprzypominać. Brak tego uczucia, chęci zwycięstwa, brak rywalizacji, ciężkich treningów sprawiły, że postanowiłem wrócić. Przede wszystkim ważny był kontakt z trenerem, szkoda mi było go urywać. Poszedłem 6 kg do góry, chłopacy są o wiele silniejsi. W kategorii 75 kg już nie ma przelewek, trzeba wziąć się do roboty, wzmocnić się jak najbardziej, z trenerem przez 1,5 miesiąca udoskonalałem technikę, poprawiałem błędy z przeszłości. Przyjechał Łukasz i już od miesiąca trenujemy, sześć wypadów w góry, marszobiegi po 11 km. Mieliśmy przygotowania typowo fizyczne wydolnościowe. W czwartek, 30. sierpnia pierwszy start w Pucharze Polski seniorów. Okazało się, że historia powtarza się, aby pojechać na młodzieżowe mistrzostwa Polski muszę wygrać w Grudziądzu bo było 5 turniejów Grand Prix, na których nie byłem i teraz jadę, żeby zakwalifikować się i zdobyć kolejne złoto. Młodzieżowe mistrzostwa Polski odbędą się za miesiąc. Później będę robić siłę, a w marcu kolejne mistrzostwa Polski seniorów.
O opinię na temat powrotu Irka Zakrzewskiego zapytaliśmy również jego trenerów:
- Cieszę się, że Irek wraca. Myślę, że Irek miał moment zwątpienia w swoją karierę, musiał odpocząć, dojrzeć do pewnych myśli. Myślę, że teraz wrócił bardziej dojrzały, bardziej świadomy tego co chce osiągnąć, stał się mężczyzną i mam nadzieję, że będzie efekt. Przepracowaliśmy okres niezwykle ciężko, na początku trenował ze mną, a ostatnio mieliśmy specjalistyczne treningi również z Łukaszem. Widać progres zarówno u Łukasza, jak i u Irka. Na zawodach Grand Prix w Grudziądzu będzie nowy trener kadry Hubert Migaczew, który będzie wybierał chłopaków pod kadrę, ale oprócz tego startuje w Polsce liga WSB, która jest połączeniem boksu amatorskiego z zawodowym. W lidze WSB zawodnicy będą boksować bez koszulek i kasków (które są w boksie amatorskim), w rękawicach podobnych jak w amatorskim. Boksują pięć rund po 3 minuty. Polacy chcą utworzyć taką drużynę, na ten cel załatwili milion euro by wystartować. Docelowo ma być 16 drużyn i jest to olbrzymia szansa. Jeśli Irek dobrze wypadnie to możliwe, że się załapie. Ze względu na trenera boks amatorski może się ruszyć, będzie to szansa dla chłopaków, którzy się wybijają. Nie będą musieli od razu przechodzić na zawodowstwo za pieniążkami, tylko jest szansa, że będą się rozwijać naturalnie i za 4 lata może kilku z nich pojedzie na Olimpiadę do Rio de Janeiro. Przecież w Londynie nie było żadnego Polaka, tylko jedna Polka, to masakra, pogrom tego boksu - mówił Rafał Janik.
- Przerwy w boksie czasami dobrze robią. Mi dobrze zrobiła, miałem czas, żeby w spokoju pewne rzeczy zrozumieć, żeby filozofia boksu się zmieniła. To jest bardzo ciężka dyscyplina, trenuję od 14 lat, mam 120 walk amatorskich, 23 zawodowe, kilka tysięcy sparingów. Byłem przeciwny jego odejściu z boksu, nie chciałem, żeby odchodził. Ale może zrozumiał w tym czasie, że boks może przynieść mu więcej korzyści niż życie jakie prowadzą wszyscy inni. Jest głodny sukcesu, formę ma niezłą, ale to jeszcze jest młody chłopak, ma jeszcze bardzo dużo czasu, żeby się wprawić. Ma mnie i mojego brata i staramy się mu pomóc. Najlepszy moment dla bokserów jest od 28 do 33 roku życia, więc ma czas, żeby uczyć się nowych rzeczy - dodał Łukasz Janik.