Poszukiwanie kwiatu paproci, plecenie wianków, śpiewy, tańce i biesiady przy ognisku – to tylko kilka z atrakcji, jakie pojawiły się w ubiegłą sobotę podczas Jagniątkowskiej Nocy Kupały. Zdaniem uczestników podtrzymujących tę niezwykłą słowiańską tradycję, impreza była super!
Jagniątkowskie obchody Nocy Świętojańskiej rozpoczęły się o godzinie 16.00, kiedy przepięknie poprzebierane dzieci wyruszyły wraz z rodzicami do lasu na poszukiwanie kwiatu paproci. Według legendy ten mityczny kwiat zakwita tylko raz w roku, i tym, którzy go odnajdą, zapewnia bogactwo i dostatek.
Po pleceniu wianków o godz. 18.00 uczestnicy imprezy ze śpiewem na ustach przenieśli się na plac, na którym płonęło ognisko. Tu biesiadników przywitała gospodyni wieczoru, pani Danusia. Następnie wszystkie panie i panny odtańczyły wokół ogniska poloneza.
Było też coś na ząb. Gospodarze imprezy przygotowali kiełbaski, przepyszny chleb własnego wypieku, smalec i ogórki. Najsmaczniejszą niespodziankę przygotował jednak Pan Wiesio. Przyrządził on bowiem mięso wkładając je do brytfanny, którą zakopał w ziemi i obłożył żarem. Efekt? Palce lizać!
- Zabawa była niesamowita. Przy akordeonie i gitarze bawili się wszyscy, i dorośli, i dzieci. Śpiewano piosenki od najstarszych do współczesnych i tańczono do utraty tchu przy ognisku - wspominają uczestnicy.
Do zabawy zaproszono też wczasowiczów z Poznania, których gospodarze zauważyli na drugim brzegu rzeki. Poznaniacy przyznali, że takiej atrakcji w swojej wycieczce się nie spodziewali. Teraz w te strony będą ich ciągnęły nie tylko góry, ale i niezwykli ludzie, których tu poznali. Noc Świętojańską zgodnie z tradycją zakończyły panny, które rzuciły do rzeki swoje wianki. Organizatorami imprezy była Watra Jagniątkowska i Stowarzyszenie Jagniątków Nasz Dom.