Czym miasto może zwabić turystów? Wydział promocji będzie miał ciężkie zadanie. Bo w Jeleniej ani turystycznego życia dziennego, że nie wspomnę o nocnym. Dobrze zjeść – też problem. Klubów muzycznych brak, atrakcji rozrywkowych brak. Plaży też nie ma. Oczywiście są krajobrazy, trasy wycieczkowe i Grzybek.
Brak markowych sklepów, kina, deptaków, basenów, kortów tenisowych, kręgielni, kasyn. Architektoniczne perełki też poważnie zapuszczone. Park Zdrojowy nie ma nic zdrojowego. Ile razy można przejść się 1 Maja i po co? Jelenia odwraca się od turysty. Ciągle szukam oznak, że tu rośnie kurort na miarę europejską, ale doszukać się nie mogę.
Jest Góra Szybowcowa. Bez pomysłu zagospodarowania i martwa. Jest Bóbr, ale przypomina ściek. Jest plac Ratuszowy, ale w liszajach z poobrywanymi rynnami i bez życia. Jest skwer na Bankowej, ale zaludniony jedynie przez dziwne osobistości. Czym tu się chwalić? Oczywiście jest Karpacz, jest Szklarska Poręba – tam można zwabić turystę, ale co z tego będzie miała Jelenia Góra?
Atrakcje turystyczne w postaci teatru, filharmonii, BWA – w sezonie turystycznym zamknięte. Można zwiedzić Tesco, ale czy to cel podroży marzeń? Można pójść na lotnisko i sobie na nim postać. Wypić piwo na placu Ratuszowym i dla odmiany rzucić się w wir tętniącego życiem nocnego placu Piastowskiego. No można również poszwendać się wśród bloków Zabobrza.
By się rozerwać, trzeba skoczyć do Wrocławia. Do kina trochę bliżej, bo tylko do Legnicy. Do Parku Zdrojowego, który ma prawo nosić tę nazwę, tylko niecała godzinka – do Świeradowa Zdroju. Tak więc: czym zachęcić turystów do odwiedzania Jeleniej Góry?
Powtarzam Jeleniej Góry, a nie Karpacza i Szklarskiej. Był taki pomysł, aby wykorzystać miejscowe bogactwo i stworzyć – na wzór zamków doliny Loary – Dolinę Pałaców i Ogrodów. Zrobiono wiele, zainwestowano w rewitalizacje zdewastowanych obiektów, podstrzyżono ogrody i odkryto ich urok. Nawet powstało stowarzyszenie, które wspólnie promuje ten pomysł. Pałace są wspaniałe, a ogrody błyszczą swoim dawnym blaskiem.
Jednak od tych w dolinie Loary – poza położeniem – różnią się jeszcze jednym drobiazgiem. Tam, większość jest udostępniona do zwiedzania, a prawie każdy z nich posiada nośną marketingowo historię. A to w jednym, pod tymi drzwiami książę zakłuł kochanka księżnej widelcem, a w innym hrabia salwował się ucieczką przez okno przez wierzycielami.
W pałacach karkonoskich są przeważnie hotele. Nikt nie opowiada fabularyzowanych przygód właścicieli, a na niektórych wywieszono nawet groźne zakazy zwiedzania. Czy to jest atrakcyjne dla turystów? Mogą sobie pooglądać z zewnątrz. Wnętrza natomiast zastrzeżone są dla gości, bo zwiedzacz może pobrudzić.
Jest tez inna atrakcja – drogi rowerowe. Szkoda, że nie do końca dopracowane. A te zaplanowane przez rożne gminy niekoniecznie muszą się spotykać na ich granicach. Jednak mimo wszystko to wymienione powyżej jest, ale....
Ale związane jest z docelowym turystą. Ten, masowo zaludniający obiekty typu hotel Gołębiewski na pewno nie będzie – w swojej znakomitej większości – zainteresowany oglądaniem Muzeum Hauptmanna. I z całą pewnością nie odwiedzi kipiącej atrakcjami Jeleniej Góry.