Układ zbiorowy czyli porozumienie zawarte między pracodawcą a związkami zawodowymi, uzupełniające warunki pracy i płacy zawarte w umowach, w Jelfie jeszcze wypowiadany nie był. Został on podpisany w 1995 roku na czas nieokreślony. Od tego momentu był zmieniany i uzupełniany czterema protokołami. Ostatni z nich związki zawodowe podpisały 10 października 2006 roku, tuż przed przejęciem Jelfy przez Sanitas Polska. Obowiązywał on od 1 stycznia 2012 roku i gwarantował ciągłość zatrudnienia dzieląc pracowników na cztery grupy – od tej, która nie miała żadnej gwarancji zatrudnienia, do 10-letniej gwarancji.
- Każda firma ma prawo do wypowiedzenia takiego układu zbiorowego i to też uczyniliśmy zgodnie z prawem trzy miesiące przed końcem roku – mówi Marek Wójcikowski, prezes Jelfy. – Obecnie negocjujemy nowe warunki układu zbiorowego, jesteśmy już po pierwszych rozmowach ze związkami i radą pracowników – dodaje.
Antoni Grochowski, prezes OPZZ w Jelfie, jednego z trzech związków działających w Jelfie potwierdza, że w grudniu 2012 roku odbyło się pierwsze ze spotkań, na którym związki przedstawiły swoje propozycje. W najbliższym czasie odbędą się kolejne negocjacje. Kiedy one mają szansę się zakończyć? Tego ani prezes, ani przedstawiciele związków nie wiedzą.
- Może to potrwać kilka tygodni, ale też może trwać kilka miesięcy – mówi Antoni Grochowski.
Czemu mają służyć te zmiany, nie trudno się domyślić. – Wiadomo, że każdy pracodawca chce być jak najbliżej zobowiązań kodeksowych, a pracownicy negocjują dla siebie jak najlepsze warunki – mówi Marek Wójcikowski, prezes Jelfy.
Co może zniknąć z nowego układu zbiorowego? Nieoficjalnie mówi się o „jubileuszówkach” czy obligatoryjnych podwyżkach płac o wskaźnik inflacji. Żadna ze stron nie chce zdradzać szczegółów negocjacji.
Wielu pracowników uważa jednak, że to kolejny krok do zwolnień. Ich zdaniem kondycja firmy jest coraz słabsza.
- Dwa lata temu w Jelfie pracowało około 900 osób, teraz jest 600 - mówią pracownicy – Każdy teraz się pilnuje i nie wie, co będzie jutro. Są przeniesienia pracowników z jednego działu do drugiego. Widzimy, że z Jelfy wywożone są jakieś specjalistyczne maszyny. Słyszeliśmy też, że do zakładu mają być przywiezione inne urządzenia, które zastąpią ludzi przy pracy, co zresztą dzieje się już od lat – mówią pracownicy, którzy chcą pozostać anonimowi.
Prezes Marek Wójcikowski zaprzecza jednak, by w najbliższym czasie planowane były zwolnienia.
- Jelfa spodziewa się napływu nowych produktów i jako zakład wytwórczy będzie się rozwijał – zapewnia prezes Jelfy. – Nie planujemy w najbliższym czasie zwolnień. Nic nie wiem też o tym, by kondycja firmy była słabsza. Co do maszyn, rzeczywiście wydzierżawialiśmy je do Kowna, ale za każdym razem one wracały – dodaje.
O planach zwolnień nic nie słyszeli również przedstawiciele związków zawodowych.