Po „Zapomnianych Podróżnych” i „Inwazji”, które odbyły się wczoraj na Placu Ratuszowym w godzinach popołudniowych, uczestnicy festiwalu mieli okazję zobaczyć „Wędrujące lalki Pana Pezo” w wykonaniu aktorów z Rosji, „Broekvent” belgijskiego teatru Wurre Wurre, „Wzlecieć, ulecieć” Teatru Cztery Żywioły z Chojnic i „Dywidendę” Teatru Fuzja z Poznania. Swoją drogą, było na co popatrzeć, albowiem każdy spektakl przedstawiał coś z „innej beczki”.
Najpierw – historia nastoletniej dziewczynki borykającej się z problemami osobowościowymi i mieszkającej w swym własnym, ustronnym świecie. Szafie pełnej wspomnień z dzieciństwa i lalek, które za sprawą fantazji przybierają formę przedziwnych, cudownych postaci. Później, surrealistyczny „Broekvent”, rozbrajająco zabawny przykład sztuki komediowej: kąśliwej, ale i trochę wzruszającej, zawierającej elementy burleskowe. Następnie coś o lataniu czyli o tym, czego człowiek pragnie od wieków; ukazanym przez pryzmat doświadczeń poety i marzyciela podejmującego próby fizycznego, ale i symbolicznego wzlotu.
Wreszcie – „Dywidenda”, trudna w odbiorze teatralna inscenizacja życia w świecie targanym kryzysem gospodarczym, którego geneza tkwi w ekonomii wirtualnej zamkniętej we wzorach i wykresach matematycznych. Spektakl świetny pod względem wizualnym i muzycznym, choć treściowo trochę chaotyczny.
– Rosjanie i Belgowie rozłożyli mnie na łopatki. Ich sztuka ukazuje świat poprzez groteskę i absurd, ale nie w sposób natrętny. Tu wszystko jest jasne, zrozumiałe. „Dywidenda” dla mnie samego była nieco za ciężka w odbiorze, ale oglądało się ją całkiem ciekawie ze względu na kolorowe światła i dynamikę aktorów, pozostających w ciągłym ruchu. Ogólnie rzecz biorąc, bawiłem się bardzo dobrze – podsumowuje Marek Pieczonka, jeden z uczestników.