Region Jeleniogórski: Kat nie rozróżniał dobra od zła
Aktualizacja: 17:48
Autor: TEJO
O sprawie informuje Polskie Radio Wrocław wracając do tragedii, która tydzień temu rozgrywała się w jednym z mieszkań w Kamiennej Górze. Był tam katowany 3,5-letni Bartek, który nie przeżył bicia i kopania przez konkubenta swojej matki. Ta zresztą nie reagowała na zachowanie się „przyjaciela” i nie przyszła dziecku z pomocą. Chłopiec zmarł.
– Podejrzanym o tę zbrodnię jest 29-letni Mariusz V. Jak się okazuje, nie tylko bywał w szpitalu psychiatrycznym. Także jego sąsiedzi z Bolesławca uważali go za chorego psychicznie. Dzięki temu miał swoisty immunitet, bo nikt nie chciał się wtrącać w jego sprawy – podaje rozgłośnia.
Lekarze z Bolesławca nie potwierdzają informacji o zaburzeniach osobowości podejrzanego, bo nie wolno im rozmawiać o pacjentach. Wiadomo jednak, że mężczyzna, kiedy mieszkał w Kamiennej Górze, siał postrach. Ludzie nie wchodzili mu w drogę, bo bali się jego wybuchu agresji. Mariusz V. miał - podobno - znacznie ograniczoną zdolność rozpoznywania skutków swoich czynów, ponieważ nie rozróżniał dobra od zła.
Jak donosi PRW, śledczy badają również zagadkową przeszłość 36-letniej Iwony K., matki zakatowanego chłopca. – Dziesięć lat temu zaginęła jej dwumiesięczna córka. Nie wiadomo, co się stało z dzieckiem. Policyjne śledztwo nic nie wyjaśniło, a ojciec dziewczynki wkrótce potem popełnił samobójstwo – słyszymy. Kobieta mieszkała w Wałbrzychu, skąd przeniosła się do Kamiennej Góry.