Biuro Wystaw Artystycznych, które musi znosić kłopotliwe sąsiedztwo straganiarzy handlującymi bielizną tuż przed wejściem do BWA, wyszło ostatnio z kontrą. Podczas ostatniego wernisażu urządzono tam okazjonalny ogródek gastronomiczny.
Pracownicy placówki nie ukrywają, że nie podoba im się stragan pod arkadami, który przypomina raczej wariackie czasy lat 90. XX wieku handlu na łóżkach składanych czym się da, i nie przystoi stolicy Karkonoszy w XXI wieku. Swój sprzeciw wielokrotnie wyrażali także odwiedzający to miejsce mówiąc, że tego typu bazar po prostu nie pasuje do miejsca, jakim jest plac Ratuszowy.
Wolnoć Tomku w swoim domku! Teren pod arkadami należy do wspólnoty lokatorów, która wykupiła kamienicę. Plac jest udostępniany handlarzom, bo wspólnota dzięki temu zarabia.
Możliwości interwencji nie ma nawet sam prezydent miasta. Samorządowcy podkreślają, że wizerunek placu Ratuszowego jest daleki od ich ideału, ale nic nie mogą zrobić, bo prawa nie przeskoczą.
– Także jesteśmy lokatorami tej kamienicy i mamy prawo do swojego zdania na temat działalności handlowej przed wejściem do naszej instytucji – mówi Janina Hobgarska, szefowa BWA. Nie wahając się, podczas ostatniego wernisażu przed galerią urządziła okazjonalny ogródek gastronomiczny. Tam można było napić się wina, coś przekąsić i pogawędzić o wystawie. Marzeniem szefostwa placówki byłoby stworzenie takiego zakątka na stałe.
Niestety, na co dzień górę bierze zdanie zarządców wspólnoty, którzy – kosztem estetyki miejsca – wolą dochodowy handel gaciami niż bardziej przystającą do centrum Jeleniej Góry kawiarenkę.