Podczas wczorajszego koncertu Timingeriu pojawił się też regionalny akcent, bo klarnecista tej kapeli Mateusz Rybicki pochodzi z Michałowic.
Po koncercie dyrektor teatru Bogdan Nauka wylosował przy udziale wyznaczonej do tego „sierotki” dwie osoby. Jedna z nich dzięki specjalnemu voucherowi będzie mogła spędzić miłe chwile w Pałacu na Wodzie, a druga skorzysta ze specjalnego zaproszenia na dowolne przedstawienie Zdrojowego Teatru Animacji.
Podczas, gdy reszta grupy po występie sprzedawała płyty zespołu, poprosiliśmy Jacka Timingeriu, lidera kapeli, o rozmowę.
Jelonka: Timingeriu to kapela, która swoje początki bierze od rodzinnego muzykowania.
J. Timingeriu – Można tak powiedzieć. Zaczęło się rodzinnie, od grania na kanapie, a w skład grupy wchodzi moja siostra Ewa Timingeru i moja żona Katarzyna Timingeriu, której panieńskie nazwisko brzmi Kapela, stąd jest właśnie nazwa naszego zespołu Kapela Timingeriu, czyli dwa nazwiska, a przy okazji odwołanie się do tradycji nazywania kapel ludowych przedrostkiem kapela z dodaniem nazwiska jakiejś rodziny.
Jelonka: Skąd zainteresowania folklorem romskim, bałkańskim i muzyką klezmerską?
J. Timingriu – Zawsze interesowaliśmy się tymi gatunkami muzyki. Ja i moja siostra studiowaliśmy etnologię i gdzieś ten temat romski zawsze nam się przewijał. Później pracowaliśmy w Teatrze Gardzienice, tam też zetknęliśmy się z muzyką romską, a potem zaczęliśmy jeździć po świecie i szukać takich melodii.
Jelonka: Dużo podróżujecie?
J. Timingeriu – Bardzo dużo, lubimy zmieniać miejsca, czasami też miejsca zamieszkania. Po prostu odpowiada nam taki nomadyczny tryb życia, bo muzyka romska jak i żydowska jest muzyką ludów, które zawsze wędrowały.
Jelonka: Skąd czerpiecie materiał? Zdarza wam się przebywać w tych społecznościach?
J. Timingeriu – Raczej nie przebywamy z nimi w sensie, że żyjemy wspólnie. Spotykamy się z muzykami romskimi i żydowskimi, zawiązują się znajomości i wymieniamy piosenkami, choć zdarzają się takie sytuacje, kiedy specjalnie podróżujemy w poszukiwaniu jakiejś muzyki.
Jelonka: Podczas koncertu można było zauważyć, że lubicie ze sobą grać i tworzycie zgraną paczkę muzyków.
J. Timingeriu – Lubimy się, lubimy grać razem, przeżywać wspólnie przygody. Zresztą nawet nasze próby, które odbywają się w mieszkaniu mają charakter bardziej prywatny.
Jelonka: W Jeleniej Górze graliście po raz pierwszy ?
J. Timingeriu – Oj nie… Graliśmy w Jeleniej Górze i okolicach parę razy. Często po prostu graliśmy na ulicy dla przechodniów, bo bardzo lubimy to robić.
Jelonka: Czyli jest szansa, że usłyszymy was znowu w Jeleniej Górze w innych okolicznościach?
J. Timingeriu - Oczywiście, że tak !
Jelonka: Wykonujecie folklor romski, żydowski czy tez bałkański. Polski folklor jest dla was mało interesujący?
J. Timingeriu – Wręcz przeciwnie, bardzo nas kręci. Zresztą przekornie uważamy, że gramy tradycyjną polska muzykę, ale tradycyjnych polskich mniejszości, które uznajemy za swoje.
Partnerem wydarzenia w ZTA był Tauron Dystrybucja S.A