Zgłoszenie o grypsowaniu młodzieży z więźniami straż miejska otrzymała wczoraj popołudniu. Mieszkańcy zgłosili, że grupka nieletnich w wieku od około 14 do 18 lat od dłuższego czasu stoi pod oknami aresztu przy ulicy Wojska Polskiego i wymienia ze skazanymi jakieś gesty. Uczestnicy tego procederu zostali wylegitymowani i pouczeni. Obecnie strażnicy prowadzą dalsze czynności w tej sprawie. O zajściu poinformowano dyrekcje aresztu.
Jak mówi Roman Kret, dyrektor Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze, próby takich kontaktów były, są, i będą. By ograniczyć tego typu zjawisko w oknach zamontowane były blendy, tekturowe zasłony na okna jasnego koloru, które miały uniemożliwiać tego typu kontakty. W minionym roku w sierpniu grupa młodych ludzi na zlecenie pewnych osób rzucała w nie kamieniami i część z nich zniszczyła.
- Nie mamy do czynienia z grypsowaniem, ale z próbami kontaktowania się z więźniami za pomocą słów czy gestów – mówi Roman Kret. Niemal codziennie ludzie z zewnątrz stoją pod oknami aresztu śledczego i krzyczą. Nie mieliśmy żadnego przypadku kiedy te kontakty miałyby służyć przestępstwom. Najczęściej służą one do celów towarzyskich, rodzinnych, często też do wyznań miłosnych itp. My ze swojej strony wyciągamy konsekwencje wobec skazanych, którzy kontaktują się w ten sposób. Otrzymują oni naganę lub nie dostają wypiski, jednak jest to walka z wiatrakami.
Na ludzi z zewnątrz nie mamy jednak żadnego wpływu. Prowadzimy pełny monitoring aresztu. Na bieżąco przeglądamy nagrania. W przypadku kiedy kontakty z więźniami miałyby znamiona przestępstwa, sprawę przekazalibyśmy do organów ścigania. Nagrania mogłyby wówczas posłużyć jako dowód w sprawie, pozwoliłyby ustalić tożsamość osoby, która kontaktowała się z więźniem.
Jak zapewnia dyrektor aresztu śledczego we wrzeniu br. w oknach mają się ponownie pojawić blendy, które problem częściowo rozwiążą.