To jedna z wielu podróży „księcia” Polskiego Stronnictwa Ludowego. o czym doniosła Rzeczpospolita. Zamieszanie medialne wynikło z dymisji Bogusława Nadolnika, wiceministra rolnictwa i rozwoju wsi.
Dziennik powiązał tę sprawę z sytuacją w KRUS zarządzaną od kilku miesięcy przez Romana Kwaśnickiego, który drogą awansu partyjnego objął tam stanowisko prezesa. Wiceminister Nadolnik, który złożył tekę, chciał zrobić w Kasie porządek, ale mu się nie udało, bo nie wygrał z układami Kwaśnickiego. Na podobny opór materii miał natrafić w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Romana Kwaśnickiego często można spotkać w Jeleniej Górze, bo w roku akademickim ma wykłady w Kolegium Karkonoskim (jest starszym wykładowcą). Ale równie często prezes KRUS podróżuje. Rzeczpospolita zarzuca mu, że zbyt często, co dzieje się kosztem nieporządku w firmie.
Kwaśnicki zrobił imponującą karierę. Zaczynał jako Zootechnik w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Przyszłość” w Chwaliszowie. Niektórzy jeleniogórzanie pamiętają go jako nauczyciela w nieistniejącym już Technikum Weterynaryjnym. Później skoczył wysoko w hierarchii zawodowej: został wicewojewodą jeleniogórskim w latach rządów koalicji SLD i PSL (do 1997 roku). Od 1998 do 2006 roku dyrektorował Centrum Rehabilitacji Rolników KRUS w Szklarskiej Porębie. Dwa lata temu bez powodzenia startował w wyborach prezydenckich w Jeleniej Górze. Był także radnym kadencji 1994 – 1998.