- Do zdarzenia doszło przed godziną 7.00. Młody, 10-miesięczny labrador mojej cioci biegał przy jej domu – opowiada pani Paulina. – W pewnym momencie pies w jakiś sposób wydostało się poza posesję. Gdy po jakimś czasie ciocia wyszła przed dom zobaczyła go w kałuży krwi.
Weterynarz stwierdził, że jego rany są efektem ataku najprawdopodobniej piłą łańcuchową. Obrażenia łapy były na tyle poważne, że musiano ją amputować. Nie wiadomo czy labrador przeżyje.
Pani Paulina jest zbulwersowana bestialstwem nieznanego sprawcy. - Winą właściciela jest, że dopuścił, że pies opuścił posesję, jednak zupełnie nie rozumiem jak można było to przyjazne zwierzę skatować w ten sposób – mówi nasza Czytelniczka. - Wszyscy sąsiedzi go znają i nie podejrzewamy, żeby mógł to zrobić ktoś z nich.
- O sprawie została powiadomiona policja, dlatego prosimy, aby na policję zgłaszać wszelkie informacje mogące doprowadzić do ukarania zwyrodnialca – apeluje Czytelniczka.