Urządził sobie pracownię na piętrze starej wieży ciśnień. Jest grafikiem. I w laskach znalazł ślady twórczego myślenia. Nie tylko w przeróżnych materiałach i technikach zastosowanych przy ich sporządzaniu, ale w tym, do czego były wykorzystywane.
– Jakiś baca musiał obliczyć, ile miał owiec w stadzie – opowiada pan Jerzy. Baca wziął kij, przymocował do zagiętego końca kawałek chuby, zamoczył w barwniku i mógł znaczyć futro każdego zwierzaka, żeby żadnej nie policzyć dwa razy. Tak Jakubów tłumaczy jedno z zastosowań laski.
Ale najważniejsze jest to, że można się nią podpierać.
Kolekcjoner zgromadził laski pielgrzymów, pasterzy, turystów, kapłanów, szamanów i czarowników. Ma wytworne laski dziewiętnastowiecznych elegantów oraz laski z ukrytym w środku sztyletem lub zwykłym parasolem.
Chlubą kolekcji są wydrążone laski, dzięki którym ich właściciel miał stale pod ręką prawie litr mocnego trunku.
– Zaczęło się od kilku lasek należących kiedyś do dziadka – opowiada Jerzy Jakubów.
Kiedyś je obejrzał i dostrzegł, że każda ma w sobie swoją historię. Zaczął kupować laski na jarmarkach staroci i w antykwariatach. Kilka wyszperał w domach znajomych. Niektóre dostał od znajomych. Kiedy dowiedzieli się, że Jakubów zbiera laski, wyszukali je w zakamarkach domów.
Turyści chwalą pana Jerzego nie tylko za nietypową kolekcję, ale i pomysłowe zagospodarowanie wieży ciśnień w Kowarach.
Ujęły ich ciekawe opowieści kolekcjonera „wsparte na lasce”. Wierzą, że jeszcze tej wieży ciśnień wrócą.
<b> Nieznane muzeum </b>
Jerzy Jakubów był uczniem wybitnego grafika Józefa Gielniaka, który leczył się w pobliskim Bukowcu. Skończył zakopiańską szkołę Kenara i zajął się rzeźbą. W końcu jednak wrócił do grafiki, choć rzeźby nie porzucił. Jego pierwszy mistrz zajmował się linorytem. Jakubów specjalizuje się w sztuce drzeworytu. Laski oraz dzieła mistrza można oglądać w Kowarskiej Wieży Ciśnień przy ul. Borusiaka 9c w Kowarach.