W tradycyjnym pochodzie pierwszomajowym w bratnim uścisku przeszli jeleniogórską starówką ludzie związani z lewicą. Nie było ich wielu. Kilkadziesiąt osób, w tym większość działaczy, przemaszerowało do rynku przy dźwiękach orkiestry dętej Filharmonii Dolnośląskiej.
W szeregach ramię w ramię: Grażyna Malczuk, Andrzej Bira, Józef Sarzyński, Jerzy Szmajdziński. Nieco dalej – Józef Kusiak. Wśród manifestantów także jest Stanisław Dziedzic, były radny i prezes Wodnika. Obecnie szef Związku Emerytów i Rencistów.
Ale na placu Ratuszowym – przykra niespodzianka. Więcej ludzi niż maszerowało w pochodzie, oczekiwało na promocję dukata jeleniogórskiego. Za to manifestantów przywitały hasła Ligi Rodzin Polskich: 1 Maja to święto nazistów i komunistów. – Adolf Hitler i Józef Stalin świętowali jak wy – mówili kontrmanifestanci.
Zakłócili także przemówienie posła Jerzego Szmajdzińskiego, wicemarszałka Sejmu, który mówił o bolączkach codzienności, do jakich doprowadziły rządy Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. – Komuniści są głównie odpowiedzialni za zło w Polsce, bo to oni odebrali narodowi nadzieję na lepsze jutro – grzmiał przez megafon jeden z członków LPR. I on także skrytykował obecne władze PO za to, że sprzedają Polskę Unii Europejskiej. Rozdawano ulotki oraz „taśmy lewicy” – zapis nagrania słynnych rozmów Józefa Oleksego i Aleksandra Guzowatego. Wezwano także do zapalania zniczy ku pamięci ofiar zbrodni komunistycznych.
Urszula Jonkisz z Karpacza rozrzuciła ulotki i tkaninę z napisem: „Ja cenię ludzi czynu, nawet z ugrupowań barwy krwi Polaków”. Poczym stanęła wśród członków SLD obok Grażyny Malczuk.
Mimo zgrzytów manifestacja przebiegła spokojnie. Cieszyła się bardzo umiarkowanym zainteresowaniem jeleniogórzan. Ci obserwowali wydarzenia na placu Ratuszowym bez emocji, czekając w kolejce na możliwość wymiany złotówek na dukaty, czyli jelenie.