O zjawisku informuje obszernie Polska Gazeta Wrocławska. Rozwodzących się Polek i Polaków jest coraz więcej: 10 tysięcy osób w roku ubiegłym, czyli o jedną trzecią więcej niż dwa lata temu wystąpiło do instytucji kościelnych o uznanie małżeństwa za nieważne – pisze gazeta.
– Sprawami zajmują się zawodowi prawnicy. Kancelarie udzielające porad w dziedzinie prawa kanonicznego pojawiają się jak grzyby po deszczu. Okazało się bowiem, że na rozwodzie kościelnym można więcej zarobić niż na zwykłym. Niektóre kancelarie za uwolnienie od niechcianych więzów kasują nawet do 10 tys. zł – czytamy na łamach PGWr.
Prawo kanoniczne daje różne furtki ludziom, którzy stanęli przed ołtarzem, powiedzieli sakramentalne „tak”, ale wspólne życie im nie wychodzi. Wiedzą o tym prawnicy. Coraz częściej adresują swoje usługi do niezadowolonych małżonków, którzy chcą pozostać w społeczności Kościoła, ale mają dość życia z mężem lub żoną.
Prawo kanoniczne przewiduje bowiem, że małżeństwo może zostać uznane za nieważne, m.in. gdy w trakcie składania przysięgi występowała nieszczerość, psychiczna niezdolność w momencie jej składania i brak akceptacji dla posiadania i wychowania w wierze katolickiej dzieci.
Jak odnotowuje Polska Gazeta Wrocławska działalność wielu prawników nie podoba się księżom. Mecenasi naginają często sytuację i wymyślają klientom nieprawdziwe historie, które są przedstawiane sądom duchownym.
Jak podaje gazeta, księża podkreślają, że nie istnieje nic takiego jak kościelny rozwód. Samo określenie "unieważnienie" też jest niewłaściwe. Sąd nie orzeka bowiem, że małżeństwo przestało być ważne, ale stwierdza, że nie było ważne od samego początku istnienia.
Do tego rozwodom coraz częściej towarzyszy nowy „świecki” obyczaj w postaci przyjęć fundowanych świadkom przez strony, które nie chcą już żyć wspólnie, choć tak ślubowały.