Maturalna gorączka trwa w szkołach już od czwartku, kiedy to porządkowano sale i przygotowywano je do maturalnych zmagań. Krótką noc mają za sobą nie tylko maturzyści, którzy stresują się przed testem, ale i dyrektorzy szkół. Musieli stawić się wcześniej rano, aby od specjalnego posłańca odebrać zalakowane koperty z testami. Zostaną one otwarte oficjalnie o godz. 9.
Wtedy egzaminacyjny horror będzie miał swoją premierę, kiedy to kilkuset abiturientów szkół średnich przystąpi do pisania testu z języka polskiego. Egzamin ten będzie trwał około trzech godzin.
Zależy to do poziomu wybranego przez ucznia. Egzamin z języka polskiego na poziomie podstawowym trwa 170 minut, a na poziomie rozszerzonym - 180 minut. To nowość. W ubiegłym roku wszyscy musieli napisać test na poziomie podstawowym, a później – tylko chętni – na rozszerzonym.
Wszystkich maturzystów przed wejściem na salę czeka „rewizja”. Nie można przynosić maskotek, telefonów komórkowych, jedzenia ani picia. Wszystkie prace egzaminacyjne trzeba pisać piórem lub długopisem z czarnym tuszem. Abiturienci muszą mieć przy sobie dowód osobisty. – Kto się regułom nie podporządkuje, ryzykuje sporo, bo może zostać do matury niedopuszczony lub wyproszony z sali, co jest równoznaczne z otrzymaniem oceny niedostatecznej.
Po dwóch dniach odpoczynku i przygotowań maturzystów czekają dalsze zmagania: w poniedziałek napiszą testy z języka obcego. Później – jeszcze jeden egzamin pisemny (z wybranego przedmiotu) i pozostałe egzaminy ustne. Obowiązkowy z polskiego i dwa z innych. I tak do 23 maja, kiedy to zakończy się sesja egzaminacyjna.
Ale i nawet wówczas maturzyści będą musieli uzbroić się w cierpliwość, bo świadectwa dojrzałości dostaną dopiero 29 czerwca. Egzaminy pisemne oceniane będą przez niezależne komisje, zaś ustne – przez nauczycieli danej szkoły.
Wszystkim maturzystom życzymy połamania pióra!