Sylwia Motyl-Cinkowska, dyrektorka Osiedlowego Domu Kultury, głównego organizatora festiwalu ZOOM, powitała dziś oficjalnie jurorów, twórców filmów, uczestników imprezy oraz publiczność. Robert Gonera, aktor teatralny i filmowy, szef jury, nie mógł dziś pojawić się na ceremonii otwarcia. Wśród jurorów zasiadł za to sławny reżyser filmowy Stanisław Lenartowicz oraz Marjan Rhiali z Iranu.
Co prawda oficjalne otwarcie odbyło się dopiero dziś, ale festiwal zaczął się w miniony wtorek od warsztatów filmowych, w których uczestniczą młodzi Czesi oraz Polacy. W tym roku ZOOM-owi towarzyszą także warsztaty krytyki filmowej prowadzone w Książnicy Karkonoskie przez Andrzeja Kołdyńskiego, redaktora naczelnego miesięcznika "Kino".
Przed jurorami jeszcze mnóstwo oglądania: dziś obejrzeli zaledwie cząstkę z zakwalifikowanych do imprezy dzieł. Trzy filmy, które można było obejrzeć tuż po ceremonii, nie zachwyciły. Z głośników płynęły wulgaryzmy, a z ekranu wiało nudą i przypadkowością. Jedynie dzieło Przemysława Filipowicza „Klej” miało w sobie głębszy przekaz przez pokazanie ciekawej wizji kryzysu małżeńskiego.
Jednak pozycji jest znacznie więcej, w tym na pewno wiele bardzo wartościowych. Filmy nadesłano, między innymi, z USA, Włoch oraz egzotycznego Iranu. O tym, który tytuł wygra, przekonać się będzie można w niedzielę. Wówczas także, podczas festiwalowej gali, będzie można obejrzeć na ekranie filmy nakręcone podczas festiwalowych warsztatów. Prowadzi je znany twórca kina niezależnego Piotr Matwiejczuk. A festiwalowi, wielkiemu świętu amatorów filmowania, towarzyszą też koncerty oraz projekcje kasowych tytułów.