Modelarstwo, bez dwóch zdań, jest sztuką wyjątkową! Choć pochłania ogromną ilość czasu, pozwala na osiągnięcie niebywałych efektów w postaci własnych modeli samolotów lub aut, które są obiektem pożądania każdego, kto je zobaczy. Nie chodzi tu tylko o walory estetyczne makiet - które zazwyczaj są idealnym odwzorowaniem swojego pierwowzoru -ale głównie o możliwości tych miniaturowych maszyn. Taka zabawka potrafi przekroczyć prędkość 100 km/h!
W pełnym pędzie wykonuje zwrot o 180 stopni i w mgnieniu oka jest już w odległości kilometra od miejsca manewru, w którym pozostawia jedynie „spektakularne” tumany dymu. Nie zapominajmy, że maszyny, o których mowa, są napędzane olejem spalinowym!
Jeśli chodzi o modele śmigłowców i samolotów, to wykonanie imponujących figur akrobacyjnych, jak: lot plecowy, spirala, pętla, beczka, korkociąg, ślizgi, a nawet zawiśnięcie w powietrzu, jest w zakresie ich możliwości, co sprawia, że zabawka praktycznie nie różni się od autentycznej latającej maszyny. Co więcej, własnoręcznie składane makiety, w praktyce potrafią więcej niż prawdziwe samoloty, ponieważ człowiek niejednokrotnie nie byłby w stanie wytrzymać takiego przeciążenia – opowiadał prowadzący Ikarię w Karpaczu.
Pokaz modeli lotniczych i samochodów, mogli obejrzeć wszyscy, którzy w sobotnie popołudnie wybrali się na Stadion Miejski, by uczestniczyć w III Karkonoskim Weekendzie Lotniczym Aeroklubu Jeleniogórskiego. Członkowie sekcji modelarskiej Aeroklubu demonstrowali możliwości tych wyjątkowych miniatur, wbrew pozorom wcale nie łatwych w obsłudze. Jak się dowiedzieliśmy od pasjonatów z Jeleniej Góry, by dojść do takiej perfekcji jak piloci, których oglądaliśmy na stadionie, potrzeba wielu lat treningów. Operowanie taką „zabawką” wymaga też ogromnej precyzji, ponieważ jeden błędny ruch, może być brzemienny w skutkach. W sobotę, prowadzący musiał wielokrotnie zwracać uwagę zgromadzonym, by nie wchodzili na murawę służącą za lotnisko, ponieważ rozpędzona kilkadziesiąt km/h metalowa makieta może stwarzać realne zagrożenie nawet pod kontrolą profesjonalnego operatora.
Na szczęście, sobota okazała się dniem niezwykle pozytywnych wrażeń. Można było spróbować swoich sił m.in. w sterowaniu modelem samochodowym, który po stadionie sunął 50 km/h. Natomiast, największy z demonstrowanych modeli, biało-czerwony samolot z silnikiem o mocy 1,5 KM, pilotował jeden z najmłodszych i najzdolniejszych członków Jeleniogórskiego Aeroklubu – Rafał. Wszyscy sterownicy, bez najmniejszej wpadki pokazali na co stać ich „maszyny”, choć podmuchy wiatru utrudniały pilotaż.
Bez wątpienia, po lotniczym weekendzie w Karpaczu, kierownik sekcji modelarskiej, Paweł Pniak, może się spodziewać rzeszy chętnych.