Oboje w tym roku zdominowali europejską scenę freestyle'u kajakowego. Zofia Tuła wygrywając wszystkie zawody freestyle'owe i tym samym zdobywając Puchar Europy, podobnie jak Tomasz Czaplicki. Organizatorzy mistrzostw świata docenili osiągnięcia naszych zawodników i wybrali ich na ambasadorów – „twarze" najważniejszej imprezy freestyle'u kajakowego.
Zofia Tuła i Tomasz Czaplicki do Argentyny przylecieli już 8 listopada. Podczas pozostałych 19 dni do zawodów przygotowywali się do mistrzostw - aklimatyzowali się, trenowali, dopasowywali technikę wykonywania figur do tego konkretnego miejsca i niestety w przypadku Tomka leczyli też kontuzję.
- Niestety podczas ostatniego zgrupowania przed mistrzostwami świata doznałem kontuzji. Przytrafiło mi się to w słowackim Cunovie 29 października. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że przez kolejne dwa tygodnie musiałem odstawić trening i nie byłem pewien czy będę w stanie wystartować w imprezie. Nie będę wdawał się w opisy medyczne, ale prosto mówiąc coś strzeliło mi w okolicy żeber. Ból z lewej strony klatki piersiowej i brzucha unieruchomił mnie na ostatniej prostej przed wylotem do Argentyny. We freestyle'u kajakowym dużą rolę odgrywają szybkie i eksplozywne ruchy polegające na rotacjach oraz skłonach tułowia w przód i w tył. Nie mogłem ich początkowo wykonywać, ponieważ groziło to pogorszeniem mojego stanu. Do treningu wróciłem dopiero na miejscu i mając ból za przewodnika bardzo ostrożnie, bez pośpiechu próbowałem robić poszczególne figury. Pierwsze treningi były bardzo ciężkie i obawiałem się, że nie będę w stanie normalnie robić figur. Na szczęście z kolejnymi dniami ból zmalał i zamienił się w lekki dyskomfort. Gdzieś tak na tydzień przed zawodami byłem już w stanie wykonywać skomplikowane sekwencje figur - komentuje Tomasz Czaplicki.
Poza przygotowaniami do mistrzostw Zosia z Tomkiem pomagali na miejscu w promocji i rozwoju freestyle'u kajakowego. Odwiedzili miejscową szkołę i siedzibę rządu w San Juan. - Miło wspominam odwiedziny w miejscowym liceum w San Juan. Razem z częścią kadry Austrii i Japonii opowiadaliśmy uczniom o naszym sporcie i naszych krajach. Uczniowie w wieku 16-17 lat z ciekawością słuchali o freestyle'u kajakowym i naszej kulturze. Wielki aplauz i owacje wzbudził Tomek odpowiadając na pytanie czy podoba nam się, że u nich są organizowane mistrzostwa świata. Mają bardzo dobrą falę do uprawiania tego sportu położoną pośród przepięknych gór, San Juan jest fajnym miastem i ludzie tam są bardzo mili. Gdy tylko powiedział im, że są super, momentalnie w klasie zrobiło się głośno. Ja tam się z niego trochę śmieję, że się podlizywał, ale naprawdę ludzie są tam fantastyczni, pomimo tego, że ciężko było nam się dogadywać po angielsku. Tam głównie mówi się w języku hiszpańskim. Spotkaliśmy się z wielką serdecznością i chęcią pomocy na każdym kroku. Zabawny był finał spotkania, gdzie z prawie wszystkimi w klasie zrobiliśmy sobie selfie i kilka „boomerangwych" filmików. Po wszystkim naładowani pozytywną energią i nakarmieni przez nauczycielki pojechaliśmy na trening - mówi Zofia Tuła.
Tomek także przed rozpoczęciem treningów oficjalnych, pomagał w przygotowaniach kadrze Korei Południowej. Oboje z Zosią prowadzą szkołę freestyle'u kajakowego. Uczą zarówno początkujących z Polski i zza granicy, a także bardziej doświadczonych zawodników przygotowujących się do startów w dużych imprezach.
- Oprócz własnych treningów, uczyłem także na miejscu dwójkę zawodników z Korei. Udało nam się wykonać kawał dobrej roboty, oboje poczynili znaczne postępy, co było widoczne podczas zawodów. Pozwoliło nam to też zminimalizować w pewnym sensie koszty wyjazdu do Argentyny. W naszym sporcie niestety mamy tylko symboliczne pokrycie części kosztów wybranych imprez. Głównie finansujemy się sami, więc bardzo dziękujemy sponsorom za wsparcie naszego wyjazdu na mistrzostwa - wyznaje Tomasz Czaplicki.
- Treningi oficjalne do mistrzostw świata rozpoczęły się 24 listopada. Zawodników z poszczególnych państw dobrano w grupy i wydzielono im czas na trening. Polska grupa licząca 6 osób trenowała razem z częścią zawodników z USA oraz Korei Południowej. W czasie treningów oficjalnych mieliśmy jeden godzinny trening dziennie. Przeprowadzaliśmy go w formie zawodów. Czyli każdy miał 45 sekund w fali i trenował przejazdy. Podczas takiego treningu na jednego zawodnika przypadały 4 wejścia, więc nie za dużo. To już był czas żeby przećwiczyć i dopracować ostatnie malutkie szczegóły - opowiada Zofia Tuła.
26 listopada wieczorem rozpoczęły się oficjalnie Mistrzostwa Świata we freestyle'u kajakowym. Otworzono je podczas ceremonii zorganizowanej przed teatrem w San Juan. Podczas, której zaprezentowano startujące reprezentacje z blisko 30 państw oraz argentyńskie tango. Nazajutrz zaczęła się rywalizacja w kategorii Squirt kobiet i Squirt mężczyzn.
- Pierwszego dnia odbyły się całe squirty - eliminacje, półfinały i finały. Dla nas był to dodatkowy start taki trochę na rozgrzewkę. Niestety nie startowaliśmy w squirtowych łódkach, więc najważniejszy mystery bonus, który podwaja całość zdobytych punktów w przejeździe był dla nas niemożliwy do wykonania. Pomimo tego poszło nam bardzo dobrze. W kategorii kobiet na 13 zawodniczek, gdzie w sumie startowało 5 dziewczyn na „zwykłych" łódkach. Udało mi się dostać do półfinału, czyli najlepszej dziesiątki i skończyłam tuż poza finałem na 6. miejscu. Po półfinale kobiet, przyszedł czas na mężczyzn i tam zarówno Tomek, jak i Bartek dostali się do finału - przekazuje Zofia Tuła
W kategorii squirt wśród Polaków najwyższą lokatę zajął Tomasz Czaplicki, plasując się tuż za podium na 4. miejscu. Zaraz za nim na 5. miejscu znalazł się Bartosz Czaudera z Krakowa. Najlepiej z Polek zaprezentowała się Zofia Tuła zajmując 6. miejsce wśród kobiet. Zarówno ona jak i Tomasz Czaplicki zajęli najwyższe miejsca na zwykłych łódkach. Następnie w kolejnych dniach przyszedł czas na rywalizację w koronnych kategoriach naszych zawodników K1K – kajaki jedynki kobiet i K1M – kajaki jedynki mężczyzn.
Wśród kobiet rywalizacja od samego początku wyłoniła zdecydowaną grupę liderek, ale czekało nas potem kilka niespodzianek. Z Polek do kolejnego etapu zakwalifikowała się Zofia Tuła plasując się w czołowej piątce. O ćwierćfinał otarła się startująca pierwszy rok w kategorii seniorek – Agata Sobieraj-Jakubiec. Zawodniczka z Krakowa, wicemistrzyni Polski ostatecznie zajęła 21. miejsce tuż za rywalizującymi dalej dziewczynami. W sezonie 2017 doszło do zmian przepisów freestyle'u kajakowego. Jedną z modyfikacji jest powiększenie limitów zgłoszeń w konkurencji pań. Efekt dało się odczuć od razu, gdyż do San Juan przyjechało ponad 40 zawodniczek reprezentujących 18 państw. Naturalnym skutkiem większej ilości zgłoszonych zawodniczek było rozegranie ćwierćfinału. Na tym etapie zmagań każda z dwudziestu zawodniczek ma do wykonania 3 przejazdy i suma punktów z dwóch najlepszych jest wynikiem ćwierćfinałowym.
- W ćwierćfinale dwudziestu kajakarzy walczy o awans do czołowej dziesiątki, która wystąpi potem w półfinale. Dla mnie były to pierwsze zawody, w których rozegrano ćwierćfinał kobiet. Cieszyło mnie to, choć dzień ten był mocno wymagający. Rano rozegrano ćwierćfinał, a jeszcze w ten sam dzień popołudniu był półfinał. Trzeba było, więc nie szaleć zbyt mocno i zostawić siłę na walkę o finał - informuje Zofia Tuła
Pomiędzy zmaganiami seniorów rozegrano półfinał juniorów. W konkurencji tej z bardzo dobrej strony zaprezentował się Michał Sobieraj-Jakubiec. Po eliminacjach, które rozegrano we wcześniejszych dniach zajmował 9. miejsce i zakwalifikował się do półfinału. W kolejnym etapie młodszy brat Agaty zaprezentował podobny repertuar figur, jak w eliminacjach i ostatecznie z notą 650 pkt zajął 7. miejsce.
Półfinały zarówno w konkurencji kobiet, jak i mężczyzn przyniosły kolejne niespodzianki w postaci wyników poszczególnych zawodniczek i zawodników. Do strefy medalowej nie awansowała jedna z faworytek broniąca tytułu mistrzyni świata z 2015 roku Emily Jackson (USA). Amerykanka ostatecznie sklasyfikowana została na 8. miejscu. Zofia Tuła zakwalifikowała się do finału z notą 568 pkt, która w tym momencie dawała jej 3. miejsce. Do stawki finałowej weszły również z pierwszego miejsca wielokrotna mistrzyni świata Claire O'Hara (GBR), 3-krotna mistrzyni Europy Francuzka Marlene Devillez, zdobywczyni Pucharu Świata sprzed roku Hitomi Takaku (JPN) oraz Islay Crosbie (GBR).
- Mój pierwszy przejazd w półfinale nie poszedł do końca tak jak sobie zaplanowałam. Na tym etapie liczy się jeden lepszy wynik z dwóch przejazdów. Chociaż nastąpiły jakieś problemy techniczne i nie znałam swojej noty punktowej po pierwszym przejeździe. To wiedziałam, że aby powalczyć w finale muszę popłynąć lepiej. Po drugim przejeździe gdy usłyszałam, jak spiker mówi, że jestem w finale bardzo się ucieszyłam. Nie wiedziałam jeszcze, z którego miejsca wchodzę, ale najważniejsze było to, że przeszłam dalej - zdradza Zofia Tuła.
Zaraz po półfinale kobiet odbył się półfinał mężczyzn. Obu naszych reprezentantów – Tomasz Czaplicki i Bartosz Czauderna przeszło przez eliminację i ćwierćfinały. Półfinał, czyli czołowa dziesiątka mistrzostw rozgrywany jest w dwóch grupach po 5 zawodników. Każdy z zawodników w swojej grupie ma do wykonania 2 przejazdy. Na tym etapie zawodów wynikiem określającym zajmowaną pozycję jest nota za wyżej oceniony z dwóch przejazdów. W konkurencji mężczyzn, jako pierwsza wystartowała grupa (Heat) z zawodnikami zajmującymi pozycje między 6 a 10 po ćwierćfinale, w której znajdowali się nasi zawodnicy.
- Pierwsza startująca grupa jest grupą atakującą. Zawodnicy, aby przejść dalej muszą zrobić tak wysoki wynik, aby zawodnicy z kolejnej grupy nie zdołali go przebić. W półfinale mężczyzn podczas pierwszej grupy nadal nie działało wyświetlanie wyników, które powinny być dostępne od razu po przejeździe. Swój wynik dostałem na dosłownie chwilę przed sygnałem sędziego, że mogę rozpocząć drugi przejazd. Pomimo tego, że prowadziłem w tym momencie w swojej grupie to wiedziałem, że 1263 punkty mogą nie wystarczyć na finał. Początek przejazdu poszedł mi bardzo dobrze. Niestety w połowie straciłem rytm i wypadłem z fali. Straciłem dużo czasu na powrót. Gdyby nie to spokojnie miałbym szansę wykonać dużo wyżej punktowany przejazd, ponieważ i tak bez tych paru figur sędziowie ocenili mój przejazd na ponad 1200 pkt. No cóż pozostało mi już tylko czekać, ale niestety już przeczuwałem, że to nie wystarczy - mówi Tomasz Czaplicki.
Po swojej grupie Tomasz Czaplicki zajmował 2 miejsce tuż za Stephanem Writem z USA. Tuż za nim znajdował się Bartosz Czauderna z 3. lokatą. Podczas startów kolejnej grupy wyniki punktowe były podawane już na bieżąco. Każdy po swoim pierwszym przejeździe od razu znał swój wynik i pozycję, więc mógł na spokojnie przeanalizować uzyskane punkty i przygotować się do drugiego przejazdu. Gdy druga grupa skończyła okazało się, że do finału nie dostał się żaden z naszych reprezentantów. Tomasz Czaplicki zajął 7. miejsce, a Bartosz Czauderna 8. lokatę.
- Nie powiem, że nie jestem rozczarowany. Liczyłem na dużo więcej, zwłaszcza, że jeden medal mistrzostw świata już mam i marzyłem o innym kolorze. To miejsce też bardzo mi leżało. W zeszłym roku zdobyłem tam Puchar Świata. No, ale jak to w sporcie bywa, czasami ma się po prostu pecha. Cieszę się, że pomimo kontuzji wystartowałem i tworzę plany na przyszły rok. Trochę z Zosią chcemy pokombinować z naszym treningami i w nadchodzącym sezonie odegrać się podczas Pucharów Świata oraz Mistrzostw Europy, a za dwa lata kolejne mistrzostwa świata w Hiszpanii - dodaje Tomasz Czaplicki.
2 grudnia przyszedł czas na finały mistrzostw we wszystkich konkurencjach, które można było oglądać w telewizji na Olymipic Channel. Zmagania seniorek i seniorów miały odbywać się w nocy przy bardzo efektownym, sztucznym oświetleniu. W finale kobiet mieliśmy Zofię Tułę, więc nad rzeką San Juan zapowiadało się na wielkie emocje z udziałem naszej reprezentantki. Finały zapowiedziane na godzinę 21:30 przełożono na 20:00, a jako powód podano zbliżającą się burzę.
- Cały dzień zorganizowaliśmy pod kontem startu Zosi w finale. Chcieliśmy przybyć na miejsce na około półtorej godziny przed startem, potem na spokojnie przeprowadzić rozgrzewkę i dokończyć przygotowanie mentalne. Około godz. 19:00 kierowniczka ekipy USA na messengerze dała mi znać, że coś się dzieje i że, jak najszybciej powinniśmy przyjechać, bo chyba zawody wystartują o innej godzinie niż pierwotnie planowano. Nie było na nic czasu, więc wskoczyliśmy w pośpiechu w taksówkę i około 19:50 byliśmy na miejscu. Gdy rozmawiałem z innymi kierownikami ekip okazało się, że niektórzy zostali poinformowani o możliwości przełożenia startu już rano. Niestety zapomniano o nas i zamiast podejść do finału na spokojnie, to musieliśmy z Zosią przygotować się w kilka minut. Większość zawodniczek była na miejscu wcześniej i miały świadomość tego, co może się wydarzyć. Nie wiem, jak mam to właściwie skomentować. Z jednej strony rozumiem organizatorów, że w takim przypadku trzeba działać, ale z drugiej strony zawiodła komunikacja. Choć byłem jednocześnie kierownikiem polskiej ekipy, czyli tzw. Team Leader'em oraz przedstawicielem zawodników w komitecie zawodów, który zajmuje się między innymi takimi kwestiami, to nikt nie powiadomił mnie o możliwości przełożenia startu na inną godzinę. Wcześniej informowano mnie wielokrotnie o wszystkich ważnych i mniej ważnych sprawach związanych z zawodami oficjalnie drogą mailową lub telefonicznie, co się stało teraz? Nie mam pojęcia. Zamiast koncentracji był stres, który na pewno nie pomógł Zosi w finale - twierdzi Tomasz Czaplicki.
Finał konkurencji kobiet rozpoczął się kilka minut po 20:00 czasu lokalnego. Już od pierwszego przejazdu zawodniczki postawiły na jedną kartę. Każda z finalistek zaczynała przejazdy od dużych, powietrznych i wysoko punktowanych ewolucji takich, jak np. Air Mc Nasty, czy Space Godzilla. Po pierwszej kolejce prowadzenie objęła Claire O'Hara, druga była Marlene Devilez (FRA), trzecia była Zosia z notą 543,33 pkt. Poza podium na tym etapie były Hitomi Takaku oraz Islay Crosbie. Druga kolejka przyniosła poprawę wyniku Zosi, która jako jedyna z finalistek wykonywała figurę trophy (nowa, wysoko punktowana ewolucja nieopisana w regulaminie) a oprócz niej między innymi Mc Nasty na obie strony, wysokie front i back loopy. Na jedną kolejkę do końca finału Zosia nadal była trzecia i zamierzała atakować dalej. Ostatnie przejazdy finałowe przyniosły zmianę na podium. Rzutem na taśmę w swoim ostatnim przejeździe notę 570 pkt. uzyskała Japonka, która tym samym wskoczyła na 3 miejsce. Nasza zawodniczka zaprezentowała kolejny bardzo solidny przejazd, ale niestety nie oceniono go na tyle wysoko, aby przebić wynik 546 pkt z drugiej kolejki. Ostatecznie po bardzo widowiskowym finale nasza reprezentantka zajęła 4. miejsce.
- Finał nie był łatwy. Tak naprawdę przyjechaliśmy na miejsce na 10 minut przed rozpoczęciem finału. Trzeba było szybko się przebrać, rozgrzać i wskoczyć do kajaka. Z przejazdów finałowych nie jestem za bardzo zadowolona, dużo figur było na granicy zaliczenia. Popełniłam kilka małych błędów wynikających z pośpiechu. Raz jedne figury działały dobrze, raz drugie. W planie miałam przebić notę 1000 punktów, ale w tym dniu było to niestety niemożliwe. Choć finał nie poszedł tak jak bym chciała, to cieszę się z 4. miejsca na świecie i tego jak przechodziłam przez poszczególne etapy zawodów. Na tych zawodach zdobyłam nowe bezcenne doświadczenia, które przydadzą się w przyszłości - kończy Zofia Tuła.
Natychmiast po finale kobiet rozpoczął się finał mężczyzn, w którym pierwsze przejazdy nie wyłoniły zdecydowanego lidera. Zwycięzcą okazał się Quim Fontane Maso z Hiszpanii, który w ostatnim ze swoich przejazdów uzyskał notę 1718,33 pkt. i tym samym zepchnął obrońcę tytułu Dane'a Jackson'a na drugie miejsce. Brąz wywalczył Sebastien Devred z Francji. Około godziny 21:30 popadał przez chwilę deszcz, a zapowiadana burza z piorunami przeszła bokiem.
Podsumowując całe mistrzostwa świata mieliśmy po raz pierwszy w historii Polkę w finale najważniejszej imprezy freestyle'u kajakowego, pierwszy raz Polaków w finale kategorii squirt podczas MŚ. Zawodnicy Karkonoskiego Klubu Kajakowego mogą, zaliczyć ten sezon do bardzo udanych. Pomimo kontuzji Tomasz Czaplicki wystartował i znalazł się w pierwszej "10" na świecie, zajmując 7. miejsce. Ponadto w tym sezonie poza startem w mistrzostwach świata Zofia Tuła i Tomasz Czaplicki zdobyli Puchar Europy w swoich konkurencjach i obronili tytuły mistrzów Polski.
W przyszłym roku nasi kajakarze startować będą w Pucharach Świata, które odbędą się we Francji i w Hiszpanii. Następną dużą imprezą będą zaplanowane na połowę sierpnia mistrzostwa Europy. Trzymamy kciuki za dobre przygotowania naszych kajakarzy i za sukcesy w sezonie 2018.
Wyniki:
K1K (kajaki jedynki kobiety) – 44 zawodniczek:
1. miejsce – Claire O'hara (GBR)
2. miejsce – Marlene Devillez (FRA)
3. miejsce – Hitomi Takaku (JPN)
4. miejsce – Zofia Tuła (Karkonoski Klub Kajakowy Jelenia Góra)
21. miejsce – Agata Sobieraj-Jakubiec (Krakowski Klub Kajakowy)
28. miejsce – Izabela Fidzińska (KK Helix)
K1M (kajaki jedynki mężczyźni) - 57 zawodników:
1. miejsce Jaquim Fontane Maso (ESP)
2. miejsce Dane Jackson (USA)
3. miejsce Sebastian Devred (FRA)
7. miejsce – Tomasz Czaplicki (Karkonoski Klub Kajakowy Jelenia Góra)
8. miejsce – Bartosz Czauderna (Krakowski Klub Kajakowy)
K1JM (kajaki jedynki juniorzy mężczyźni) - 26 zawodników:
1. miejsce – Tom Dolle (FRA)
2. miejsce – Alex Walters (GBR)
3. miejsce – Harry Price (GBR)
7. miejsce – Michał Sobieraj-Jakubiec (Krakowski Klub Kajakowy)
K1SK (kajaki jedynki squirt kobiet) 13 zawodniczek:
1. miejsce – Claire O'hara (GBR)
2. miejsce – Hitomi Takaku (JPN)
3. miejsce – Anne Bruno(USA)
6. miejsce – Zofia Tuła (Karkonoski Klub Kajakowy Jelenia Góra)
8. miejsce – Izabela Fidzińska (KK Helix)
K1SM (kajaki jedynki squirt mężczyzn) 12 zawodników:
1. miejsce – Clay Wright (USA)
2. miejsce - Alex Edwards (GBR)
3. miejsce – David Rogers (GBR)
4. miejsce - Tomasz Czaplicki (Karkonoski Klub Kajakowy Jelenia Góra)
5. miejsce – Bartosz Czauderna (Krakowski Klub Kajakowy)