Jako niedoświadczony sportowy obserwator zauważyłem, że podczas niemieckiego mundialu, oprócz nóg, rąk, klatki piersiowej i głów, kolejnym elementem grającym wśród futbolistów są języki.
Wystawiane nie tylko przez wspomnianego gwiazdora Canarinhos, lecz także niemal przez każdego gracza. Jak trafi piłką w bramkę, opala jęzor, jak nie trafi – też opala.
Ronaldinho przy hymnie się oblizuje, choć powinien przyjąć postawę zasadniczą.
Szkoda, że języka w gębie zabrakło trenerowi Polaków Pawłowi Janasowi. Za to niektórzy jego zawodnicy aż nadto im przebierali. Choć nie wszyscy, bo za brak komunikacji z dziennikarzami zostali ukarani dwaj kadrowicze.
Oczywiście nasi sportowi komentatorzy też docenili wartość innych grających części piłkarza. – Nogi Szewczenki są naprawdę bezcenne, umieją grać, bawił się nimi przez moment ukraiński masażysta – rzekł jeden ze sprawozdawców Polsatu (nie pamiętam, który) i chyba przebił tym dictum mojego ulubieńca pana Darka Szpakowskiego z TVP.
Wyjątkiem w pokazywaniu ozora są chyba sędziowie, choć kto to wie, co im tam w głowach się roi, kiedy pokazują fauli, których nie było.
Jak będą gwizdać półfinalistom?
Ronaldinho (idę o zakład) znów będzie ozorem lizał swoje zębiska i usta, kiedy zagrają brazylijskie „Ouviram da Ipiranga as margens plácidas, a voz heróica do povo retumbante” (Usłyszały płaskie brzegi Ipirangi (rzeka w Brazylii) heroiczny głos zbuntowanego ludu – jak zaczyna się brazylijska pieśni narodowa).
Później zabrzmią słowa Marsylianki, których nie śpiewa arabski naturalizowany Francuz Zinedine Zidane: „Marchons, marchons, que le sang impur abreuve nos sillons” (Chodźmy, chodźmy, niech krew nieczysta użyźni nasze pola).
No i pobije się Brazylia z Francją, zwłaszcza Canarinhos żądni rewanżu za porażkę w finale sprzed ośmiu lat.
Może nogi Szewczenki, którymi bawił się masażysta, pokonają Włochy? Oby, bo przydałby się mocny akcent słowiański w tym Mundialu. Może starszawy Luís Figo z dawnego portugalskiego imperium da lekcję małolatowi Rooneyowi z Anglii, który też wszystkie rozumy pozjadał, tylko dlatego, że potrafi dobrze kopnąć piłkę?
I może – jak to określił jeden z komentatorów – ukochany chłopiec Diego Armando Maradony Lionel Messi, położy z zespołem Argentyny na łopatki niemiecko-polskiego Klose i Podolskiego i całą ekipę Klinsmanna?
Zobaczymy.