Karetka pogotowia ratuje życie. Jednak wiele interwencji to wyjazdy do osób nietrzeźwych, które śpią na ulicy lub „źle się poczuły”.
Dla lekarzy pracujących w pogotowiu jest to problem. Wyjeżdżają do każdego zgłoszenia, nie wiedząc dokładnie, kogo zastaną na miejscu.
– Te wyjazdy można podzielić na dwa rodzaje – mówi dyrektor pogotowia Dariusz Kłos. – Jeden to pomoc pijanym osobom na ulicy, są to najczęściej ofiary pobić. Drugi typ to awantury domowe, których przyczyną jest alkohol. Wówczas jedziemy razem z policją – dodał.
Alkohol w wielu przypadkach wzmaga agresję. Dochodzi do bójek, napadów. Przechodzień, wzywając karetkę, nie zawsze potrafi ocenić, czy leżący na ziemi czy ławce człowiek źle się poczuł, czy jest po prostu pijany. Najczęściej jednak tego typu interwencje to efekt upojenia alkoholowego.
Tymczasem w innej części miasta ktoś poważnie chory może potrzebować pomocy.
Lekarze z pogotowia nie oceniają swoich pacjentów.
– Nie ma w Polsce przepisu, który mówiłby o tym, że nieubezpieczona osoba nie ma prawa do otrzymania pomocy – mówi Dariusz Kłos.
– Dlatego wysyłamy karetki do każdego zgłoszenia, niezależnie od tego czy pacjent jest nietrzeźwy, czy bezdomny.