Pani Jadwiga z ul. Ogińskiego opisała strażnikom miejskim podwórko przed blokiem przy ul. Noskowskiego 2. Stwierdziła, że jest to nieużywany wybieg dla psów.– Z trzech stron zarośnięty jest żywopłotem, w środku widać tunel złożony z desek, pełno tam śmieci – skarżyła się w rozmowie z nami. Twierdzi, że miejsce w ogóle nie jest używane i straszy swoim wyglądem. – Często przechodzę tędy i nikt mi nie wmówi, że to jest ogródek. Postanowiłam w końcu zainterweniować – dodała.
Pismo trafiło na biurko Jerzego Górniaka, komendanta straży miejskiej. – Potraktowaliśmy je poważnie, jak każdą inną sprawę. Funkcjonariusze długo jednak szukali miejsca, o którym pisała ta pani i ostatecznie okazało się, że nie jest to żaden wybieg dla psów, ale ogródek, który od Jeleniogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej dzierżawi od dwudziestu lat starszy mężczyzna – mówi Jerzy Górniak. We wrześniu JSM przekazała go nowej osobie, która zobowiązała się przystrzyc żywopłot i zaprowadzić w nim porządek.
W czwartek (27 marca) strażnicy miejscy i przedstawicielka JSM udali się na wizję lokalną, aby porozmawiać z właścicielem ogródka i lokatorami. Mieszkańców bloku przy ul. Noskowskiego 3 cała sytuacja jednocześnie bawi i dziwi.
Zapewniają, że ogródek nigdy im nie przeszkadzał i nie mogą zrozumieć, dlaczego skargę złożyła osoba mieszkająca na zupełnie innej ulicy. – Jak komuś może przeszkadzać kawałek zieleni pod oknem? Wiadomo, że zimą wygląda to trochę gorzej, ale dziwne, żeby było inaczej – mówi jedna z sąsiadek. – Jaki wybieg? Nigdy nie widziałam tam żadnego psa, co najwyżej kot wygrzewa się na słońcu – dodaje.
Nowa właścicielka wyjaśnia, że z desek zbudowane jest rusztowanie, po którym pną się winogrona, a w środku znajdują się ławeczki, gdzie latem można usiąść i odpocząć w cieniu.
Rafał Koko, kierownik rejonu Zabobrze zapewnia, że straż miejska skieruje do pani Jadwigi pismo ze szczegółowymi wyjaśnieniami. – Teren jest własnością JSM, a podczas wizji lokalnej stwierdziliśmy, że znajduje się tam jedynie ogródek. Właścicielka zobowiązała się o niego zadbać, a sąsiedzi nigdy nie mieli zastrzeżeń do tego miejsca – wyjaśnia.
– Nie słyszałem, aby inni sąsiedzi skarżyli się i śmieszy mnie, że ktoś może w tym miejscu widzieć wybieg dla psów – mówi jeden z lokatorów. – Cóż, wiadomo, od czego gorsza jest nadgorliwość – kwituje mężczyzna.