– Malujemy od lat, ale tylko w legalnych miejscach – powiedział jeden z malujących. – Mamy na to zgodę w dwóch przejściach podziemnych pod aleją Jana Pawła. Kiedyś malowaliśmy też wiadukt kolejowy, ale chyba już nie wolno. Na te dwa przejścia zgodził się kiedyś prezydent Jeleniej Góry.
– Ciągle łączą nas z małolatami którzy bazgrolą na elewacjach w mieście. Nawet u was, w Jelonce, jak ktoś coś obsmaruje to pokazujecie te przejścia pomalowane legalnie – mówi.
Jeszcze kilka lat temu w Jeleniej Górze było około 10 ekip malujących graffiti. Teraz zostało mniej niż pięć. I ciągle mają przygody z policją.
– Często sprawdza nas policja. Starzy policjanci wiedzieli, że mamy zgodę na malowanie w przejściach, ale poprzyjmowali młodych, przyjeżdżają też z Legnicy i urządzają na nas polowania.
W tym roku zrobili obławę, wskoczyli z każdej strony, biegną do nas i krzyczą, stać, my że przecież się nie ruszamy. Sprawdzili, spisali i puścili wolno, ale człowiek się denerwuje i traci czas – usłyszeliśmy.
Grafficiarze chcą przekonać społeczeństwo, że ich dzieła to rodzaj ulicznej sztuki, który wymaga poznania wielu zasad kompozycyjnych i technik rysunku. Często to prawdziwe obrazy, które kosztowały autorów wiele wysiłku, koncepcji i farby.